Od kilku tygodni niepokoiło mnie w gravelu stukanie w piaście, które nasiliło się w ostatnim czasie. Dokształciłem się i wyciągnąłem stare łożyska maszynowe. Dzisiaj pojechałem do sklepu po nowe, potem jeszcze po narzędzia do wciśnięcia ich w piastę i znów miałem całe koło. No, prawie, bo coś jest źle spasowane. Oś ma luz. W sumie już wcześniej miała, ale z nabytą wiedzą wiem, jak wyregulować koło, aby zminimalizować możliwość uszkodzenia łożysk. Przez ten luz nie mogę skręcić konusów, więc czeka mnie wymiana piasty, ale odłożę to, aż znów będzie coś nie tak z kołem. Liczę, że nie będzie to szybciej niż za kolejne pół roku.
Wyszedłem ponownie przed wieczorem, żeby sfotografować kawałek wiosny, ale było późno, za dnia widoki bardziej uwodziły. Zapomniałem, że ulice są niebezpieczne. Dzisiaj baba na mieszczuchu prawie doprowadziła do karambolu, wyjeżdżając z podporządkowanej. Jechała pod prąd po kontrapasie i wymusiła pierwszeństwo na rowerzyście na przedzie kolumny rowerzystów. Do tego podczas fotografowania kwiatów znów wdepnąłem w czyjeś odchody, a podczas powrotu towarzyszył mi deszczyk.