Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Ukradł mi rower

  82.56  04:29
W namiocie mam lekki sen, więc często się budzę. Nie było inaczej, gdy po północy drogą obok przechodzili ludzie z latarkami. Moment później wrócili i podeszli pod moje obozowisko. Rozmawiali we wschodnim języku. Chyba ich spłoszyłem, gdy zacząłem szukać telefonu. Już wtedy powinienem był wynieść się stamtąd, ale przez agresywne komary nie miałem ochoty składać namiotu. Jeden z nich wrócił 2 godziny później. Ukradł rower, któremu założyłem zabezpieczenie niestety tylko na koło z braku drzew. Całe szczęście w porę wyskoczyłem z namiotu i pobiegłem za rabusiem. Gdybym nie zablokował roweru, pewnie nie dogoniłbym złodzieja, ale że rower mu ciążył, po kilkuset metrach porzucił zdobycz i uciekł. Nie chciałem tam zostawać ani chwili dłużej. Zebrałem obóz i pojechałem spróbować przespać resztę nocy w hotelu, chociaż emocje długo ze mnie schodziły.
Wstałem późno, bo w końcu miałem wygodne łóżko. Zjadłem śniadanie kupione poprzedniego wieczoru i ruszyłem na poszukiwanie serwisu rowerowego. Niestety w żadnym nie mieli czasu, aby mi pomóc, ale kupiłem szprychy, żeby samemu zająć się awarią z wczoraj. Musiałem tylko znaleźć odpowiednie miejsce.
Wziąłem kawę na wynos i połaziłem chwilę po Starym Kostrzynie, chociaż byłem tam parokrotnie. Potem z wolna wróciłem na szlak Odra – Nysa. Wiatr tym razem pomagał, bo wiało z południa. Niestety komary nie ustępowały, gdy zatrzymywałem się na zrobienie zdjęcia lub podczas wymiany pękniętej szprychy. Całe szczęście ten proces przebiegł bez problemów. Nawet centrowanie sprowadziło się wyłącznie do dokręcenia nypla nowej szprychy. Szkoda, że Niemcy nie słyszeli o samoobsługowych punktach naprawy rowerów, bo jeszcze ani jednej takiej stacji nie widziałem.
Zaczęło padać. Pojawił się też pierwszy objazd na szlaku. Deszcz przybierał na sile, więc schroniłem się pod wiatą, jedną z nielicznych, jakie widziałem. Niemcy chyba lubią moknąć, że tak mało jest zadaszonych miejsc postoju. Zastałem tam komary i książki. Komary chyba wszystkie anihilowałem, a książki były po niemiecku. Przeczekałem tam dość długo. Deszcz nie ustawał, więc ruszyłem. Po kilku kilometrach zaczęło się rozpogadzać, aż w końcu przestało padać.
Skręciłem w kierunku Wriezen z planem zobaczenia szlaku, która w przyszłości będzie przedłużeniem Trasy Pojezierzy Zachodnich. Wcześniej trafiłem na jedną drogę dla rowerów po środku niczego. Z kolei Wriezen już odwiedziłem, więc od razu wjechałem na zaplanowane tory. Szlak prowadził po nasypie dawnej linii kolejowej. Niestety niemiecki odcinek, choć wyłożony asfaltem, był bardzo słabej jakości. Gorszej nawet od dróg na szlaku Odra – Nysa. Mimo to, mając wiatr w plecy, dotarłem do mostu, na którym było widać prace remontowe. Za rok, może dwa będzie można tamtędy przejechać do Polski.
Dojechałem do dzisiejszego celu, którym był kemping, ale nie taki zwykły. Byłem jedynym z namiotem, cała reszta placu została zawalona kamperami. Nie było opłat, choć wodę i prąd każdy z przyjezdnych miał zapewnione. Nawet nie wiem, czy nie byłem tam jedynym Polakiem. Tym razem rower zabezpieczyłem do metalowej barierki.

Kategoria kraje / Niemcy, kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, pod namiotem, Polska / lubuskie, Polska / zachodniopomorskie, z sakwami, za granicą, wyprawy / Odra – Nysa 2021, rowery / Fuji
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iepob
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

18:52 piątek, 21 stycznia 2022
Chyba nigdy nie będzie tak bezpiecznie, by nie trzeba było się martwić, że nasza własność nie zostanie przez nikogo przywłaszczona. Pod tym względem Japonia jest dużo bezpieczniejsza. No, pomijając kradzież mojej ulubionej latarki.
10:38 piątek, 21 stycznia 2022
Najważniejsze, że historia z happy endem.
Od jakiegoś czasu odzwyczaiłem się od przypinania swojego roweru przy krótkiej wizycie w sklepie, blokując tylko tylne koło. Mieszczuchu z sakwą waży ponad 22-25 kg, ale chyba znowu zacznę go przypinać :)
20:07 środa, 20 października 2021
Nie wiem, co zrobiłbym, gdybym nie obudził się w porę ;/
21:18 poniedziałek, 18 października 2021
Co za gnoje... :/

Niestety, Twoja historia potwierdza większość tego, co myślę o naszych kochanych sąsiadach zza południowej części Bugu. Część jest naprawdę spoko, ale zbyt dużo z nich robi kopiuj-wklej z chlewa, który Polacy swego czasu czynili za Zachodzie. Teraz Polacy się względnie ucywilizowali (choć sporo do tego brakuje) albo zostali w końcu złapani, Ukraińcom trochę czasu to jeszcze zajmie.

A czemu sądzę, iż to właśnie ziomki z Ukrainy? Bo co rozmawiam z ludźmi z Białorusi czy Rosji, to jednak jest to level wyżej. Sam się dziwię, że doczekałem czasów, iż odróżniam te nacje :)

Gratuluję złapania złodzieja. Mam nadzieję, że go ktoś złapie przy innej okazji.

Klimatyczne jesienne foty. Lubię to :)
Koniec Nysy, dalej Odra
Dolina Dolnej Odry

Kategorie

Archiwum

Moje rowery