Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Koniec Nysy, dalej Odra

  120.87  07:41
W nocy kropiło. Poranek był mocno zamglony, ale niemal nie było rosy. Było pochmurno z przelotnymi przejaśnieniami. Do tego wiało i było odczuwalnie chłodno. Zjadłem szybkie śniadanie i wróciłem na szlak Odra – Nysa.
Dotarłem do ujścia Nysy Łużyckiej do Odry. Prawie przegapiłem to miejsce, bo żadnej informacji nie dostrzegłem. Dopiero gdy rzeka wydała mi się szersza, rzuciłem okiem na mapę, by dowiedzieć się, że to było to. Od tamtej pory wały, po których biegł szlak, zrobiły się masywniejsze. Drogi też stały się szersze. Tylko wiatr dokuczał. Miałem do wyboru jechać górą wału i podziwiać widoki lub dołem i mieć odrobinę osłony od wiatru. Z pomocą przyszła niemiecka jakość, bo wał nie był w pełni wyasfaltowany i tylko co jakiś czas dało się wygodnie jechać górą.
Dzisiaj próbowałem zwiedzać Eisenhüttenstadt. Niestety ktoś tam nienawidzi rowerzystów, bo drogi były tak koszmarnie nierówne i momentami niebezpieczne, że aż puste. W centrum było ciut lepiej, o ile mogę tak powiedzieć o tamtej dzielnicy, bo próbowałem znaleźć jakikolwiek plan miasta czy jakieś zabytki, ale to chyba kolejne nieturystyczne niemieckie miasto. Zauważyłem jedną ciekawostkę, że na niektórych skrzyżowaniach rowerzyści mieli śluzę do skrętu w lewo. Niestety wymusza to konieczność odczekania dwóch cykli, a sygnalizacja drugiego cyklu skrętu jest w kompletnie nieintuicyjnym miejscu, bo trzeba patrzeć w prawo, jadąc prosto. To już na Tajwanie było to łatwiejsze, gdzie sygnalizacja znajdowała się za skrzyżowaniem.
Szlak przyniósł trochę ładnych krajobrazów. Nawet udało mi się zobaczyć więcej ptaków niż zwykle, dzięki czemu parę z nich uwieczniłem na zdjęciach. Niebo wyglądało, jakby miało przynieść opady. Faktycznie na drodze do Frankfurtu zaczęło mżyć z różną intensywnością. Nie zwiedzałem Frankfurtu, bo kiedyś tam byłem. Przedostałem się do Słubic, aby zjeść obiad i wróciłem na szlak. Na granicy po stronie niemieckiej robili kierowcom wyrywkowe testy na obecność koronawirusa. Ja się nie załapałem.
Na prostej i równej drodze na przedmieściach Frankfurtu spełniła się moja największa obawa – pękła szprycha. Sąsiednia tej, co pękła ostatnim razem. Jeszcze w Poznaniu, gdy docierałem do dworca, zorientowałem się, że zapomniałem zapakować zapasowe szprychy. Były za późno, aby szukać sklepu, więc postanowiłem dojechać do celu i rozwiązać problem następnego dnia. Stare betonowe płyty i bruk nie pomagały, a nie chciałem przeciążać pozostałych szprych. Ten szlak był miejscami beznadziejny.
W miejscowości Lebus pojechałem na awaryjny nocleg w zajeździe rowerzystów, ale nikogo nie zastałem, więc musiałem doczłapać się do Kostrzyna. Komary atakowały dzisiaj cały dzień, nie pozwalając na robienie lepszych zdjęć. Po drugiej stronie Odry widziałem rowerzystów. Trzeba będzie kiedyś się tam przejechać, bo na mapie ktoś oznaczył asfaltową nawierzchnię.
Ktoś niedawno przed moim przejazdem wyprowadził owce i przez kilka kilometrów droga była usłana świeżymi odchodami w takich ilościach, jakby ktoś przejechał się tamtędy z włączonym rozrzutnikiem obornika. Koszmar, gdybym jeszcze złapał kapcia.
Zmierzch dopadł mnie w Kostrzynie. W końcu odkryłem przyczynę, czemu mój bezprzewodowy licznik miał problemy komunikacyjne z nadajnikiem. Kilka dni wcześniej podniosłem lampkę przymocowaną nad błotnikiem. Snop światła najwidoczniej wpływał na fale wysyłane między nadajnikiem i licznikiem. Przez to zgubiłem parę kilometrów podczas jazdy o zmierzchu. Trzeba było brać przewodowy licznik i nie miałbym takich problemów.
Rozbiłem się na cichej polanie, bo w mieście było głośno. Była spora rosa. Komary atakowały tak wściekle, że nigdy w życiu czegoś takiego nie doświadczyłem. Nastała noc. Inna niż wszystkie, ale o tym w następnej części.
Kategoria kraje / Niemcy, kraje / Polska, pod namiotem, Polska / lubuskie, setki i więcej, z sakwami, za granicą, wyprawy / Odra – Nysa 2021, rowery / Fuji
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa taprz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

18:48 piątek, 21 stycznia 2022
To zaskakujące, że pole elektromagnetyczne z takiego maleństwa potrafi zakłócić komunikację między dwoma kolejnymi maleństwami :P
10:12 piątek, 21 stycznia 2022
Przednia fotorelacja!
Snop światła nie mógł wpłynąć na zakłócenia pomiędzy licznikiem a nadajnikiem, natomiast pole elektromagnetyczne samej lampki już tak, tym bardziej, że jest zasilana z dynamopiasty, która powoduje już silne zakłócenia elektromagnetyczne ;)
18:08 poniedziałek, 18 października 2021
Widziałem więcej ambon niż w Polsce, więc pewnie stosują oba sposoby obrony przed migracją dzików.
Azjatyckie czaple białe i czaple siwe były mniej płochliwe :)
No, ciekawi mnie, jak jest dalej na zachodzie. Może kiedyś się dowiem :P
22:06 niedziela, 17 października 2021
Chyba mimo wszystko bramki lepsze niż strzelanie.

Jak zwykle świetna fotorelacja. Z czaplami tak już jest (nie tylko białymi), że bez rozsądnego zooma nie ma sensu wyjmować aparatu. Spoko Ci wyszły.

Jak widać na załączonych obrazkach - nawet w Niemczech cywilizacja zaczyna się o wiele bardziej na zachodzie :)
Wałami wzdłuż Nysy
Ukradł mi rower

Kategorie

Archiwum

Moje rowery