Przemilczę temperaturę, bo robi się to nudne. Jestem na Tajwanie, kraju leżącym na zwrotniku Raka, więc sam się wpakowałem w to piekło. Na dzisiaj miałem zaplanowany Tainan, starą stolicę Tajwanu, więc kontynuowałem swoją podróż na północ.
Droga do miasta nie była specjalnie ciekawa. Dopiero Tainan przyniósł sporo atrakcji. Próbowałem znaleźć jakiś punkt informacji, ale nie udało mi się. Na szczęście przy ważniejszych obiektach stały skrócone plany okolicy z zaznaczonymi miejscami wartymi odwiedzenia. Wybrałem kilka, kilka ominąłem, bo np. pojawiły się dopiero na planach przy kolejnych atrakcjach.
Zobaczyłem sporo świątyń, jakieś stare mury, kilka kolejnych świątyń, uliczki spacerowe (chociaż skuterzyści się tym nie przejmowali i pakowali ile ogranicznik dawał). Atrakcje jednak wymagały opłaty za wejście, ale to dobrze, bo oszczędzałem na czasie i pieniądzach.
Skusiłem się, aby pojechać w kierunku morza dla jeszcze dwóch atrakcji, które przyciągały tłumy. Okazały się płatne, więc je również ominąłem. Zjadłem obiad w restauracji, zamawiając jedzenie po obrazkach. Nie jestem pewien co zjadłem, ale przestałem być głodny. Pozostało mi pojechać dalej na północ, gdzie umówiłem się z Jasonem.
Drogi były różne, od głównych poczynając, przez lokalne bez sygnalizacji świetlnych i na wałach rzecznych kończąc. Na kilka kilometrów przed dystryktem Xinying, który był moim celem, trafiłem na remont mostu. Objazd okazał się na tyle trudny, że zboczyłem z niego i kręcąc się między polami uprawnymi, straciłem dużo więcej czasu niż gdybym trzymał się objazdu. Ostatecznie dostałem się pod wskazany adres o zmierzchu.
Ze znajomością angielskiego u Tajwańczyków jest nieco lepiej niż u Japończyków. Mimo wszystko, ustalenie adresu spotkania z osobą poznaną na couchsurfing.com nie było proste. Nie mogąc skorzystać z dostępu do internetu (wszędzie wymagają podania numeru telefonu, a żaden z moich nie działa na Tajwanie), błądziłem na oślep... i znalazłem numer domu, który był w innym miejscu niż wskazały mi mapy. W ten sposób spotkałem się z Jasonem. Rozdzieliliśmy się na chwilę, dzięki czemu odwiedziłem nocny market, a potem trzeba było zmienić lokalizację, ale o tym w następnym wpisie.