Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Park Narodowy Daisetsuzan

119.0806:15
To zdecydowanie nie był mój dzień. Ruszyłem po 7, bo miałem przed sobą długą drogę prawie cały czas pod górę. Już od rana temperatura dochodziła do 30 °C, a potem i przekraczała tę wartość. Do tego znowu miałem dziurę w dętce w przyczepce, ale tylko dopompowałem powietrza, aby nie tracić czasu. W sumie straciłem go trochę, gdy zorientowałem się, że jechałem w złym kierunku. Na domiar złego tylna przerzutka zaczęła ocierać o szprychy. Hak wyglądał w porządku. Tak jakby linka się poluzowała, ale nie miałem racjonalnego wytłumaczenia, jak do tego mogłoby dojść.
Droga nie była mocno stroma, więc byłem zaskoczony sprawną jazdą. Upał dawał się we znaki, a pobocza dróg były pozbawione drzew dających cień. Kilkadziesiąt kilometrów wspinaczki doprowadziło mnie do długiego tunelu. Temperatura spadła drastycznie. Niestety nie cieszyłem się tym długo. Za tunelem był zjazd do wioski. Całe szczęście, że tam była, bo zużyłem całą wodę, a po drodze nie znalazłem ani jednego automatu z napojami. Mijałem same opuszczone domy. Pomyśleć, że kiedyś żyło tam tylu ludzi.
Kupiłem kilka butelek na zapas (automaty wydają napoje od 0,4 do 0,6 litra). Pozostało kilkanaście kilometrów znowu w górę. Poziome znaki na jezdni wskazujące możliwość jazdy rowerem mnie zaskoczyły, ale potem okazało się, że prowadziły do krótkiej drogi dla rowerów, która uciekła nieco od głównej drogi i postawili znaki ostrzegające przed niedźwiedziami. Wciąż nie spotkałem żadnego, ale na końcu drogi trafiłem na przepiękne widoki. Strome zbocza wąwozu, zupełnie jak w Dolinie Prądnika, tylko zamiast wapieni – bazalt. Trochę jak Organy Wielisławskie czy Małe Organy Myśliborskie, ale w dużo większej skali. Z takimi widokami dojechałem do wioski Sōunkyō, której nazwa jest jednocześnie nazwą wąwozu, który z kolei znajduje się w największym parku narodowym w Japonii. Tuż przed hostelem para Polaków na rowerach zauważyła moją flagę przyczepioną do przyczepki, więc mnie zatrzymali i chwilę pogadaliśmy. Tak rzadko mam okazję pogadać z Polakami w cztery oczy. Oni pokierowali się na kemping (też chciałbym tak), a ja do mojego hostelu.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, na trzech kółkach, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Hokkaidō, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa okrak
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Podprefektura Ochock
Mozolna wyprawa na północ

Kategorie

Archiwum

Moje rowery