Dzień zaczął się ciepło, choć wietrznie. Zacząłem podróż w drugą stronę, czyli musiałem wyjechać z wąwozu Sōunkyō. Trochę szkoda, bo byłem ciekaw południa, ale już zarezerwowałem noclegi i szkoda byłoby płacić za anulowanie oraz za nowy nocleg.
Jazda w dół była relatywnie prosta. A do tego jakie widoki! Szkoda tylko, że za plecami, ale może dzięki temu robiłem rzadziej postoje. Tym razem przypomniała mi się
Słowacja.
Zaplanowałem krótki dystans, ale jechałem mocno leniwie i zamiast odwiedzić miasto Asahikawa, pojechałem na południe do hostelu, bo robiło się późno. Ostatnie kilometry były niestety mordęgą, bo południowy wiatr się nasilił. Dojechałem na miejsce wykończony. Jeszcze kilka dni i powinienem znaleźć się na północy Hokkaidō.