Zjadłem olbrzymie śniadanie zaserwowane przez gościnną właścicielkę kwatery i ruszyłem. Było pochmurno, ale gorąco i parno. Prawie jak w szklarni. Nie miałem za bardzo planu na dzisiaj, więc się trochę pokręciłem i pojechałem w odwiedziny do Pauliny i Nory, których poznałem 6 lat temu. Wpadłem z niespodziewaną wizytą i zatrzymałem się na noc. Mając jeszcze trochę wolnego dnia, pojechałem do serwisu rowerowego, żeby wymienić pękniętą szprychę.