Było brzydko za oknem, ale nie chciałem siedzieć w domu. W końcu wybrałem się do Poznańskiej Palmiarni, co planowałem już chyba od kilku lat. Pora wziąć się za zwiedzanie Poznania, póki jeszcze tu mieszkam. To chyba moja druga palmiarnia po tej w Wałbrzychu. Była kolejka, ale szybko poszło. Spędziłem tam godzinę, choć nie stawałem przy każdej roślinie. Ciekawe, ile czasu zajmuje obejrzenie każdej rośliny i zapoznanie się z wszystkimi tabliczkami informacyjnymi.
Zmierzchało, gdy wyszedłem. Pojechałem do centrum, a potem po Wartostradzie i Ratajach wróciłem do domu. Mgła z każdym kilometrem pogłębiała się tak mocno, że strach było jechać.