Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Ostatnia marszruta

63.2604:18
Ostatni dzień wyprawy z Anią po kaszubskiej ziemi. Pierwszy raz zjedliśmy śniadanie przyrządzone przez kogoś, bo czekał na nas bufet. Dzień rozpoczął się równie gorąco, co wczoraj.
Wróciliśmy się kawałek do centrum wsi, w której nocowaliśmy, żeby jeszcze raz rzucić okiem na chatę owczarza, a potem ruszyliśmy na południe. Odbiliśmy trochę w teren, żeby zobaczyć stary młyn. Nadal spotykaliśmy obszary zniszczone podczas nawałnicy z 2017 roku. W Leśnie zobaczyliśmy kolejne kamienne kręgi i cmentarzysko kurhanowe. Na drodze do Brus ominęliśmy piaszczystą drogę, odkrywając asfaltową ścieżkę wzdłuż głównej drogi. Nie można zapomnieć o dużej liczbie dekoracji dożynkowych.
Brusy nie przykuły naszej uwagi, ale w pobliskiej wsi znajdowała się chata kaszubska. Za nią z kolei znaleźliśmy galerię Józefa Chełmowskiego, gdzie trafiliśmy na moment oprowadzania po skansenie. Przewodniczką była córka artysty. W oczy rzucało się przede wszystkim to, że zbiory były niezwykle płodne.
Dalej jechaliśmy marszrutą, która była głównie szutrowa, na kilku odcinkach asfaltowa, ale trafiło się też trochę kostki. Szlak biegł przez parę wsi, kilka lasów i niestety wiele z nich było bez drzew przez wspomnianą nawałnicę. Ostre słońce nie dodawało atrakcyjności krajobrazom.
W Chojnicach zjedliśmy, chwilę pozwiedzaliśmy to, czego nie zobaczyliśmy ostatnim razem i pojechaliśmy na pociąg powrotny. Miasto próbuje być rowerowe, bo gdzie nie spojrzeć, tam jakiś znak nakazujący jazdę chodnikiem, ale taki chaos z tego powstał, że ciężko się poruszać. No i niebezpiecznie, bo z każdej kamienicy może ktoś wybiec wprost pod koła roweru.
Szukanie pamiątek zostawiłem na ostatnią chwilę, przez co nie znalazłem niczego wartościowego. Z tej wyprawy pozostaną mi tylko wspomnienia oraz zdjęcia. Pierwsza w pełni niesamotna wyprawa i pierwsza tak krótka, bo przejechaliśmy niespełna 400 km, co oczywiście przełożyło się na liczbę atrakcji. Sam z pewnością nie dokonałbym tego.
Kategoria kraje / Polska, Polska / pomorskie, terenowe, z sakwami, ze znajomymi, wyprawy / Kaszuby 2021, rowery / Fuji
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa losic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

18:28 piątek, 21 stycznia 2022
Jest kilka obszarów, które ucierpiały, ale jeśli ktoś nie jedzie tutaj tylko dla natury, to może odnaleźć się w wielu innych przyjemnościach :)
07:05 piątek, 21 stycznia 2022
Przygnębiający widok sprawia spora część lasów w tamtych rejonach, jednak jak widać po kolejnych relacjach z wyjazdu jest tam do zobaczenia dużo ciekawych rzeczy.
07:36 sobota, 18 września 2021
Ach, wprawne oko :D
21:21 piątek, 17 września 2021
Sorry, chodziło mi o czwarte. Za szybko klikałem :)
21:15 piątek, 17 września 2021
Trochę tych ozdób dożynkowych było na Kaszubach, ale faktycznie, krowę ładną drobili :)
Na zdjęciach nie uchwyciłem miejskich absurdów. Pierwsze z Chojnic jest widokiem z deptaka na bramę. Nie ma tam nic, do czego mógłbym się przyczepić :P
20:49 piątek, 17 września 2021
Krówka dożynkowa wygrywa. Piękna. A piszę to jako ekspert od tych spraw :)

Widzę na pierwszej focie z Chojnic, że faktycznie jest masakra. Aż chce się zamienić jedną literkę w nazwie miasteczka :)
Bytów
Torba, park i ostre cięcie

Kategorie

Archiwum

Moje rowery