Ze względu na porywisty wiatr nie miałem ochoty wychodzić na rower, ale ponieważ na jutro zapowiadali duże opady śniegu (który podobno ma być żółty) nie mogłem przepuścić okazji. Znów przywitał mnie kapeć. Tym razem dziura była w innym miejscu, ale nie znalazłem przebicia w oponie, co mnie martwi. Kupiłem ją 3 lata temu i nie widać przetarć w bieżniku, a przejechałem na niej 11,5 tys. km. Jedynie parę typowych przebić spowodowanych szkłem.
Było sucho, tylko wietrznie i zimno. Termometr pokazywał -6 °C, ale przez wiatr odczuwalnie było dwa razy chłodniej. Pojechałem do centrum. Całą drogę miałem pod nieprzyjemny wiatr. Mimo chłodu pojechałem nad Maltę. Osuszone jezioro kłębiło chmury pyłu uniesionego przez wiatr. Wyglądało to jak burza piaskowa. Szybko stamtąd uciekłem. Na szczęście całą drogę powrotną miałem z wiatrem.