Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Za Arashiyamą

  67.01  03:54
Dzień był pochmurny, temperatura znośna. Wybrałem się w górską część Kyōto. Przynajmniej tak mi się zdawało.
Pojechałem w kierunku Arashiyamy, gdzie wypatrzyłem kilka ciekawych dróg. Gdy znalazłem się na miejscu, potwierdziłem swoje obawy – jedna z dróg była płatna i tylko dla aut. Szukając alternatywy, zabłądziłem odrobinę i po kilku próbach w końcu znalazłem się na ulicy, która została zachowana jako historyczna ulica miasta. Nie było tam zbyt wielu zagranicznych turystów. Najwyżej nieliczni turyści górscy z plecakami, bo zaraz za zakrętem zaczynała się wąska dróżka, z której biegło kilka szlaków turystycznych, nie do przejechania na moim rowerze.
Jechałem wzdłuż rzeki Katsura-gawa, po której płynęły łodzie ze znudzonymi turystami. Coś jak na spływie Dunajcem, tylko żaden z pasażerów nie miał kapoka, a jak ostatnio płynąłem po spokojnym jeziorze to każdy musiał założyć pomarańczowy element garderoby.
Na krętej drodze, na zboczu rzeki, znalazło się kilka punktów widokowych i nawet słońce coraz śmielej zaczęło wychodzić zza chmur. Minęło mnie kilku kolarzy, parę aut i jedna zorganizowana piesza wycieczka emerytów. Przejechałem przez cytrusową wioskę, jak informowały tabliczki. Zobaczyłem też tarasy ryżowe, niestety po sezonie, więc nie zachwycały oka.
Dojechałem do jakiegoś skrzyżowania i skręciłem przedwcześnie. Chciałem pojechać 10 km dalej, ale w sumie dobrze zrobiłem. Na zjeździe ręce mi strasznie zmarzły, a i zmierzch szybko zapadł. Zmierzałem czym prędzej w kierunku centrum Kyōto i zorientowałem się, że nie byłem w tym samym mieście. Przejechałem przez miasteczka Nantan i Kameoka. Nie ominęła mnie zabawa na drodze krajowej, tunel dedykowany dla niezmotoryzowanych oraz nocny przejazd przez Kyōto.
Spotkałem pochód festiwalowy, więc zatrzymałem się na chwilę, ale żadne ze zdjęć mi nie wyszło. Jeszcze dużo nauki przede mną. Przed powrotem do mieszkania odwiedziłem centrum, aby zasięgnąć wiedzy o mieście. Za kilka dni zaczyna się prognozowana jesień w Kyōto. Ciekawe, czy będzie mocno się różniła od tego, co widać już teraz.
Kategoria góry i dużo podjazdów, po zmroku i nocne, kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Kyōto, wyprawy / Japonia 2017/2018, rowery / GT
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa znieo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Arashiyama nocą
Spacer po Arashiyamie

Kategorie

Archiwum

Moje rowery