Na dzisiaj zaplanowałem odwiedzić mauzoleum Date Masamune, japońskiego feudała i założyciela Sendai, oraz jego spadkobierców. Było gorąco, więc szukałem cienia i jechałem wolnym tempem.
Nie do końca trafiłem do celu, bo wjechałem w zakole meandrującej rzeki Hirose-gawa. Tam trafiłem na szkołę jazdy. Auta wyglądały na zwyczajne i jedynie dodatkowa para lusterek bocznych oraz nazwa firmy na masce odróżniają je od aut kierowców z prawem jazdy.
Dojechałem do Zuihōden. Musiałem się jeszcze zawrócić, żeby zostawić rower w przypadkowym miejscu, bo nie było ani jednego parkingu. Odwiedziłem kilka budowli, kupiłem też wejściówkę do jednej z nich, ale niepotrzebnie, bo w innej części kompleksu trafiłem na jeszcze 3 budynki z podobną elewacją i wstępem bez opłaty. Ale skąd mogłem wiedzieć?
Pojechałem przed siebie i akurat dojechałem do parku Tsutsujigaoka, gdzie spędzałem
hanami. Po kwiecistych drzewach wiśni pozostała sama zieleń. Niestety bez owoców, bo te drzewa są tylko na pokaz. Szkoda, bo wiśnie w Japonii, jak i wiele owoców, są wyjątkowo drogie w porównaniu do innych produktów (które w sumie też są drogie). Odwiedziłem jeszcze sklep Yodobashi Camera, aby kupić kartę do mobilnego internetu, i to tyle na dzisiaj.