Kolejny dzień lata. Już wolałem polskie upały, ale nie, zachciało mi się Japonii. Jednak już niedługo, bo planuję małą ucieczkę. Dzisiaj czekała mnie krótka jazda do kolejnego miasta, w którym chcę zatrzymać się na nieco dłużej. Martwią mnie opinie, że Nagoya latem jest uważana za jedno z najgorętszych miast w Japonii, a to przecież blisko mojego celu.
Nie mam w sumie o czym pisać. Jechałem do miasta Ichinomiya, polując na boczne drogi. Miałem jeden epizod z krajową jedynką, ale jedynie po to, aby przekroczyć kilka rzek. Ktoś wpadł na pomysł, aby na jednym z mostów co 10–20 metrów zrobić progi zwalniające dla rowerzystów. Horror, bo most miał prawie kilometr. Dalej już bez większych niespodzianek.
Dojechałem do celu, a właściwie osiedla, gdzie znajdował się mój cel. Paula, którą poznałem
kilka miesięcy temu, poleciała do Polski i zaprosiła mnie do swojego domu, abym się nim przez jakiś czas zajął. Problem w tym, że nie pamiętałem gdzie on się dokładnie znajdował. Po kilku okrążeniach w końcu znalazłem miejsce. Budynek mieszkalny był kiedyś biurem, a całe gospodarstwo to stara fabryka wełny. Problemem tego miejsca jest to, że budynek działa jak piekarnik. Strasznie się nagrzewa, przez co latem jest tam piekielnie gorąco.