Dzisiaj słońce smażyło od rana. Plan był więc bardzo krótki i bardzo prosty: dostać się do kolejnej lokalizacji. A zaplanowałem zatrzymać się na prawie 3 tygodnie w Ōsace.
Nie miałem co ze sobą zrobić. Pojechałem więc do zamku, aby odpocząć w cieniu i przeczytać książkę, którą pożyczyłem od Poli, gdy byłem w miasteczku Ichinomiya. Usiadłem przy oczku wodnym, o którego istnieniu mało kto wie, ale gdy turyści zobaczą zamek z jego odbiciem w tafli wody, słychać ciągle ochy i achy. Po kilku godzinach czytania i spacerowania, gdy kruk zaczął wydłubywać foliówki z mojej torby przy siodle, zdecydowałem się skierować w stronę wynajętego mieszkania. Upał przeszkadzał, a cienia było mało. Mieszkanie nie najgorsze, ale brakowało w nim internetu, który jest niezbędny do mojej pracy. Zmęczony upałem, wybrałem się pieszo w poszukiwaniu szczęścia. Dostęp do internetu w Japonii jest na bardzo niskim poziomie.