Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

rowery / Fuji

Dystans całkowity:30282.06 km (w terenie 2354.81 km; 7.78%)
Czas w ruchu:1585:40
Średnia prędkość:16.72 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:177573 m
Liczba aktywności:454
Średnio na aktywność:66.70 km i 3h 47m
Więcej statystyk

Rzeczpospolita Ptasia

132.0906:56
Nie zatrzymał mnie poranny przymrozek. Nie zatrzymała mnie pęknięta szprycha, którą odkryłem wczorajszej nocy (chyba pora uniezależnić się od serwisów rowerowych). Wsiadłem w pociąg i dotarłem do Świebodzina. Dalej bez większych atrakcji (poza bunkrami, które wciąż odkładam na później), trochę po własnym śladzie, dojechałem nad Wartę. Wciąż rozlewała się aż po wały. Chciałem zobaczyć trochę lokalnej architektury, ale po kilku zaniedbanych szachulcach nie trafiłem na nic interesującego.
W końcu dotarłem do Rzeczpospolitej Ptasiej. Spotkałem kilku mieszkańców, ale bez szaleństw. Poprzednia wizyta była bogatsza. Pojawiły się grube chmury, wiatr zmienił się na południowy i wzmógł. Wysoki stan wody zubożył widoki. Odcinek krajówki też nie przyniósł atrakcji. Na stacji benzynowej wysłuchałem Niemca mówiącego po polsku lub Polaka, który dawno temu wyniósł się z Polski. Podczas płacenia zaczął narzekać na ceny paliwa i kawy. Był bezczelny, bo zarabia wielokrotnie więcej, a mimo to kupuje w Polsce i odnosi się z taką szyderą.
Przespacerowałem się po ruinach Starego Miasta i nadal miałem sporo dnia do wykorzystania. Ruszyłem na polder północny. Nie zmienił się od ostatniego czasu. Jechałem pod wiatr, więc nie chciałem dotrzeć nie wiadomo dokąd. Skręciłem na kładkę. Droga nadal była zalana, ale do wyboru było kilka innych wariantów. Dostałem się do Dąbroszyna, skąd wróciłem do Kostrzyna, by zatrzymać się w hotelu.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, Polska / lubuskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, Park Narodowy „Ujście Warty”

Łódź

107.0705:28
Wczoraj dostałem się do Łodzi. Brzydkie miasto. Murale zasłonięte szmatami reklamowymi, przejścia dla pieszych chyba wymagają użycia młotka w celu aktywacji, inne włączają zielone na 3 sekundy, psie odchody na chodnikach, śmieszki różnej jakości. Przespacerowałem się po Piotrkowskiej. Smród, hałas z dyskotek i ulicznych libacji, natrętni ludzie. Nie polecam tego miasta nocą. Dużo lepiej prezentuje się za dnia.
Ruszyłem rano w objazd po kilku miejscach, które wybrałem na chybił trafił. Duuużo budynków z cegły: w ruinie i odnowionych, w trakcie wyburzania i remontowanych. Do tego tory. Były chyba wszędzie. Zastanawiam się, czy nie dodać w tym wpisie kategorii po dawnej linii kolejowej, bo mogłem nieświadomie po którejś przejechać.
Znalazłem się ponownie na Piotrkowskiej, tym razem za dnia. Nadal drażnił smród papierosów, ale przynajmniej był spokój. Mnóstwo pięknej architektury. Idealne miasto dla kompozycji symetrycznych. Na koniec odwiedziłem Manufakturę, która – mimo niedzielnego zakazu – przyciągała rzesze ludzi.
Ruszyłem z wiatrem. Skończyły się koślawe śmieszki, zaczął armagedon na ulicy Rąbieńskiej. Według znaków czeka ją w tym roku remont. Ciekawe, jaki cel ma wydawanie pieniędzy na takie znaki. Na pewno nie poprawiają jakości dziur.
Nie chciałbym mieszkać w tym mieście. Miałem nieprzyjemność spotkać wielu frustratów. Zostałem spryskany płynem, zepchnięty na łuku, do tego widziałem masowe łamanie przepisów. Chyba frustrują ich błędy życiowe, że zamieszkali na Wygwizdowie i muszą spędzać połowę dnia za kierownicą.
Im dalej od Łodzi, tym mniej spotykałem tych wieśniaków. Zaliczyłem trochę terenu, trochę spokojnych dróg. Dotarłem do Uniejowa, robiąc dłuższy dystans, bo mój plan wiódł przez przeprawę promową, ale nie darzyłem zaufaniem tej opcji. Wjechałem na wał przeciwpowodziowy, po którym biegła droga gruntowa. Czasem lepsza, czasem gorsza. Ciągnęła się przez 25 km. Przeprawa promowa nie wyglądała na czynną, więc miałem dobre przeczucie ją ominąć. Wiatr zmienił się w boczny. W Kole dojechałem do dworca, gdzie wsiadłem do pociągu. Musiałem wybrać wolniejszy, bo Intercity miał zajęte miejsca dla rowerzystów. Pewnie znowu ktoś przepłacił, byle móc usiąść.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / łódzkie, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe

Listopadowy marzec

29.6701:33
Było szaro niczym w listopadzie. Komary już zaczęły swój żer. Zajrzałem do Szacht, nad Maltę i na Rynek, gdzie odbywała się jakaś uroczystość. Chyba z okazji końca remontu, bo nie widziałem już żadnych wykopków. Aczkolwiek Różany Targ wyłożyli paskudnymi, betonowymi płytami.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Luty 2024 (Fuji)

106.70
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Fuji

Wokół Jeziora Jarosławieckiego

30.2501:39
Było chłodniej niż wczoraj. Chmury na niebie przypominały te z Azji w czasie pory deszczowej, jednak na żaden opad nie zanosiło się. Pojechałem na chwilę do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Na początku droga była bardzo zabłocona i rozważałem zawrócić, ale potem się poprawiło. Okrążyłem jedno jezioro i wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy

Słoneczna zima

128.9706:11
Słoneczny dzień. Po nocnym deszczu zostało dużo kałuż i mokrych ulic. Dawno nie byłem na mojej ulubionej drodze dla rowerów w Puszczy Noteckiej. Ruszyłem w kierunku Obrzycka. Drogi po zimie nie były najwygodniejsze.
Szlak w puszczy był brudny, most przez Noteć nadal czeka na rewitalizację. Z Obornik pojechałem nieco dłuższą drogą, bo wiało z południa. Niewiele to pomogło.
W końcu wiadukt Kosynierów na Górczynie jest przejezdny. Zaskakująco otworzyli go przed terminem. Szkoda, że przy okazji nie poszerzyli ciasnej śmieszki.
Kategoria kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, Polska / wielkopolskie, Puszcza Notecka, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe

Stupilska

112.3605:02
Temperatura niższa niż wczoraj, ale odczuwalnie znacznie wyższa. Wiało z południa, więc ruszyłem na północ.
Większość trasy była nudna. Dużo koszmarnie dziurawych dróg lokalnych. Z początku planowałem dotrzeć tylko do Chodzieży, ale tam wciąż zostawało mi sporo dnia, więc jechałem dalej, by wykręcić pierwszą w sezonie stówę.
Dojechałem do Noteci, która rozlała się na otaczające ją Łąki Nadnoteckie. Dalej wjechałem na dziwaczne śmieszki oznaczone w losowych miejscach. W Kaczorach, które są miastem od przeszło dwóch lat, wjechałem na drogę dla rowerów wybudowaną wzdłuż linii kolejowej. Rozpoznałem nawet przejazd kolejowy, na którym miałem kiedyś dziwną sytuację, a teraz wiem, że przejechałem większość trasy z mojej pierwszej wizyty w Pile. Za przejazdem trafiłem na śmieszki, które były tak dziwacznie poprowadzone, że ręce opadają.
Dojechałem do stacji kolejowej, gdzie na najbliższy pociąg powrotny musiałem czekać zaledwie 10 minut. Było dużo ludzi. Kupiłem ostatnią miejscówkę siedzącą przypisaną dla rowerzystów, a na kilkanaście wolnych wieszaków przypadał tylko mój jeden rower.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, setki i więcej, Puszcza Notecka

Wietrzny Poznań 2

28.0101:28
Trochę się rozpadało. Wyszedłem, gdy wyjrzało słońce. Było dużo kałuż, temperatura spadła, a do tego wiało. Wiało na tyle nieprzyjemnie, że wróciłem zanim zaczęło się ściemniać.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Ostrzejszy Poznań

34.2101:43
Było mi za gorąco, mimo że ubrałem się lżej. Nie padało, więc pojechałem pokręcić się chwilę po mieście, a potem skoczyłem na lodowisko. Łyżwy naostrzyłem kilka dni temu. Było za dużo ludzi, ale pewnie wina piątku, bo same ferie na Chwiałce nie wzmogły ruchu w środku tygodnia. Ostatnie kilometry przejechałem w deszczu, który pojawił się o kilka godzin za wcześnie.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Nieostry Poznań

33.7901:49
Było chłodniej niż wczoraj, ale przynajmniej sucho. Ruszyłem nad Wartę, by zobaczyć prawobrzeżny przebieg Wartostrady. Było nieco więcej wody niż w weekend i dużo więcej niż przed dwoma laty. Pokręciłem się chwilę po mieście. Chciałem naostrzyć łyżwy, ale dowiedziałem się, że we wtorki jest nieczynne. W drodze powrotnej zajechałem na Ligawę i przeraziłem się, bo było więcej ludzi niż w jakikolwiek weekend. Wróciłem tam godzinę później i zaskakująco była tylko garstka łyżwiarzy.

Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Kategorie

Archiwum

Moje rowery