Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2020

Dystans całkowity:1595.95 km (w terenie 135.72 km; 8.50%)
Czas w ruchu:78:42
Średnia prędkość:19.49 km/h
Maksymalna prędkość:45.26 km/h
Suma podjazdów:6035 m
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:79.80 km i 4h 08m
Więcej statystyk

Przedburzowo, bez kapcia

51.6902:11
Kolejny dzień kręcenia bez planu. Wyszedłem, bo zapowiada się kilka burzowych dni. Poczekałem do wieczora zanim temperatura zeszła do akceptowalnego poziomu i ruszyłem przed siebie. Dzisiaj wiało i to mało korzystnie, bo ruszyłem na południe z wiatrem.
Obawiałem się deszczu, bo po niebie snuły się ciemne chmury, ale po godzinie jazdy zdążyły gdzieś przepaść. Droga na północ nie była wymagająca, wiatr nie przeszkadzał jakoś mocno. Jedynym problemem był koniec asfaltu i parę kilometrów tarki, piachu oraz żwiru w zmiennych ilościach.
Do Poznania wróciłem po drodze wojewódzkiej. Wjechałem też na drogi dla rowerów i kaskaderów z wczoraj. Tym razem nie złapałem gumy. Najwidoczniej świeży klej mocno trzyma.

Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Felerna łatka

71.4302:57
Wyszedłem na rower bez większego planu. Pomyślałem o wschodzie Poznania. Wyjechałem za jego granice w kierunku Tulec, a potem Pobiedzisk. Nie było wiatru, a temperatura zrobiła się przyjemna. Gdyby jeszcze robaki nie pchały się na gapę, to byłoby idealnie.
Nie chciało mi się jechać do Pobiedzisk, więc skręciłem na północ, aby wjechać na starą krajówkę. W Poznaniu chciałem zamienić moją typową trasę Wartostradą na coś innego i pojechałem przez centrum na Grunwald. To był błąd, bo raptem parę kilometrów od domu złapałem kolejną gumę. Dopompowanie koła nic nie dawało, a spacer z rowerem na ramieniu nie kalkulował mi się, więc zabrałem się do naprawy. Po raz trzeci problem sprawiła ta sama łatka. Tym razem się zdenerwowałem i ją prawie zerwałem. Prawie, bo dwie wcześniej założone łatki mocno się trzymały (w przeciwieństwie do tej starej). Dałem jej ostatnią szansę. Przeczyściłem gumę, posmarowałem klejem i oby się to nie powtórzyło, bo zapasowa dętka już czeka.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Park 5 lat później

133.5105:35
Trafiłem niedawno na ciekawostkę, że generał Dezydery Chłapowski założył na ziemiach swojego majątku w wielkopolskiej Turwi system alej i pasów drzew, aby zwiększyć produktywność gospodarstwa. Byłem kilkakrotnie w Parku Krajobrazowym im. gen. Dezyderego Chłapowskiego. Postanowiłem odwiedzić go ponownie. Wbrew moim zwyczajom, bo miało wiać z północy, ale biorąc pod uwagę ostatnią niesprawdzalność prognozy pogody, zaryzykowałem.
Ruszyłem rano, było całkiem chłodno i przyjemnie. Po niebie sunęły ciężkie chmury, dzięki czemu temperatura wynosiła 22 °C w ich cieniu. Przedostałem się przez Wartę i ruszyłem w kierunku Śremu, a potem Dolska. Wiał boczny wiatr.
Minęło południe, a chmury się przerzedziły. Temperatura poszybowała nawet w okolice 30 °C. W parku jechało się przyjemnie, bo wiele dróg otaczały drzewa.
W drodze powrotnej wiatr stał się zmienny i czasem nawet pomagał. Niestety za Czempiniem złapałem kapcia – tym razem z tyłu. Odkleiła się stara łatka. W tym upale nie było lekko z naprawą.
Do szczęścia brakowało mi tylko drugiego kapcia, który złapał mnie w Luboniu, prawie pod domem, ale pieszo nie miałem ochoty pokonywać tego dystansu, więc naprawiłem koło na miejscu. Ta sama łatka, tylko odkleiła się z drugiej strony. Wydaje mi się, że kupiłem owe łatki w Japonii. Będzie trzeba się rozejrzeć za nową dętką, bo ta zaczyna przypominać ser szwajcarski.
Dzisiejszy plebiscyt na najgorszą infrastrukturę rowerową wygrywa Śrem ze swoimi drogami dla kaskaderów z kostki i zakazami wjazdu rowerem. Na drugim miejscu jest Mosina za destrukcyjne krawężniki oraz również zakazy wjazdu rowerem (ktoś przytulił dużo pieniędzy za te wszystkie znaki).
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Wzdłuz jezior do parku

31.4201:39
Najpierw chciałem zrobić kilka zdjęć łące, którą zauważyłem parę dni temu. Potem pomyślałem, że mogę pojechać do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Ruszyłem na południe, aż dotarłem do jezior. Pojechałem wzdłuż nich i wjechałem na znany mi szlak. W lesie było całkiem przyjemnie w tym upalnym dniu. Szkoda tylko, że byli tam ludzie. Bezmyślni i ignoranci.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

W poszukiwaniu słoneczników

104.3904:32
Byłem nieufny w stosunku do pogody. Rano miała być burza, a nie było. Miałem jechać daleko, a nie pojechałem. Plan alternatywny to poszukiwanie słoneczników, żeby wiedzieć, gdzie jechać, gdy zakwitną. Kilka lat temu trafiłem na jedno pole i chciałem sprawdzić, czy w tym roku też się tam pojawią.
Było słonecznie i gorąco. Nie chciałem tłuc się przez miasto, więc ruszyłem naokoło. Miałem w planie ruszyć potem do Szamotuł i prawie przegapiłem poszukiwaną miejscowość. Korygując trasę, za wcześnie skręciłem i trafiłem na kolarską ślepą uliczkę. Musiałem wjechać w teren. Zaufałem szlakowi wokół Poznania. Było strasznie dużo kamieni i nierówności. Chyba najgorszy teren, po jakim jechałem kolarzówką.
Wyjechałem w Złotnikach. Pokonałem parę metrów po wygodnej drodze dla rowerów, gdy poczułem brak powietrza w przednim kole. Tak dawno nie łatałem dętki. Pół godziny mi z tym zeszło, bo zrobiły się dwie dziury, a miałem tak małe łatki, że kleiłem dwa razy. W dodatku resztkami kleju.
Po kilku dodatkowych przygodach, jak np. przejazd wzdłuż peronu kolejowego z powodu kolejnej ślepej drogi, dotarłem do pierwszego celu. Pole leżało ugorem, więc muszę szukać dalej nowego pola słoneczników. Gdyby to była Japonia, to wiedziałbym, gdzie jest słonecznikowa farma.
Wróciłem do jazdy w kierunku Szamotuł. Jechałem kolarzówką, więc nie miałem ochoty tłuc się po drogach dla kaskaderów. Zaryzykowałem wjazdem w kolejny teren, aby dostać się na wyremontowaną drogę przy Jeziorze Pamiątkowskim. Dużo piachu, ale to „przepłynąłem”.
Dojechałem do Szamotuł. Rozważałem jazdę do Wronek, ale noga nie podawała najlepiej, więc ruszyłem w drogę powrotną. Pojechałem przez Kaźmierz, a za Tarnowem Podgórnym trafiłem na mokry asfalt. Im bliżej Poznania, tym więcej kałuż. Minęła mnie mokra atrakcja. Reszta drogi to była masakra. Co strząsnąłem z siebie garść robaków, to zaraz lądowały na mnie kolejni gapowicze. Na koniec – gdy wróciłem do domu, za oknem zastałem deszcz.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, rowery / GT

Środa z niedzieli

78.2903:24
W niedzielę się nie udało, to pojechałem dzisiaj. Było bezdeszczowo i bardzo ciepło. Zabrałem ze sobą aparat, bo spotkana ostatnio łąka bardzo mnie do siebie przyciągała.
Za Poznaniem zaczęło wiać. Kiepsko, ale nie zmieniałem planu. Dojechałem do samej Środy Wielkopolskiej. Na powrót wybrałem lokalne drogi, które niestety kończyły się polnymi drogami, więc zaliczyłem odrobinę terenu. Wiatr też jakby zmienił kierunek, więc z planowanej Malty zrobił się Dębiec. Wieczorem temperatura spadła, ale miałem na sobie bluzę, więc jechało się dobrze. Wróciłem przed zmierzchem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Po Poznaniu, część 34

31.6201:25
Nie mogłem usiedzieć w domu. Miało padać, ale wyszło słońce. Ja też wyszedłem. Postanowiłem przejechać się do Środy Wielkopolskiej. Początek szedł całkiem dobrze, aż na obrzeżach Poznania zaczęło kropić. Zdecydowałem się na odwrót. Niesłusznie, bo mimo groźnych chmur nic większego nie spadło. Zwykły opad konwekcyjny.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Przed analogową wyprawą

63.5202:48
Nudzi mi się jazda wokół Poznania. Zjeździłem wszystko w promieniu 120 km. Zbliżają się moje urodziny, które jak co roku planuję spędzić na rowerze. Będę miał okazję pojechać gdzieś dalej. Określiłem tę wyprawę jako analogowa, ponieważ od kilku lat nie korzystam z papierowych map. Ostatnio tak na poważnie robiłem to na Islandii. Tym razem nie mam mapy, więc swój plan rozrysowałem na kartkach papieru i to z nimi będę podróżował. Minimum styczności z elektroniką (niestety aparatu nie pozwolę sobie zostawić w domu), aby dotrzeć do celu. Najprawdopodobniej ta wyprawa będzie limitem tego, co mogę osiągnąć w tym nieszczęsnym roku.
Wracając do meritum, dzisiaj było pochmurno, więc obawiałem się wyjść. Moje obawy potwierdziły się, gdy po paru minutach od wyjścia zaczęły spadać z nieba krople deszczu. Jak z cieknącego kranu, więc ignorowałem ich jestestwo. Postanowiłem pojechać wzdłuż Warty. W Puszczykowie z kolei moje postanowienie zmieniło się i zapragnąłem pojechać gdzieś dalej. Nie chciałem jechać znowu do Stęszewa, więc wypadło na Kórnik.
W Rogalinie zwróciłem uwagę na szlak wokół Poznania, który biegł do Kórnika, więc skorzystałem z okazji, że biegł spokojniejszymi drogami. Niestety niepokój przyszedł z nieba, bo zaczęło ciapać. Odrobinę przemokłem, ale zdążyłem wyschnąć przed wjazdem do Kórnika.
Droga powrotna przyniosła dwie niespodzianki: słońce wyglądające zza chmur oraz wiatr, który w założeniu miał mnie pchać podczas powrotu, a dmuchał w twarz. Jakoś to przetrwałem i najprostszą drogą wróciłem do domu. Samo przed kolejnym deszczem, bo znów zebrały się chmury i zaczęło kropić na ostatnim kilometrze.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Pod Poznaniem, część 18

57.8402:09
Była idealna pogoda. Ciepło i chłodny wiatr. Pojechałem wokół Wielkopolskiego Parku Narodowego. Noga podawała dobrze. Przynajmniej na początku, bo podczas powrotu miałem pod wiatr. Oby więcej takich przyjemnych dni.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Szlakami po parku

28.3101:38
Miałem ochotę pojeździć po parku. Zabrałem aparat i ruszyłem na południe. Było bardzo ciepło i słonecznie. Pojechałem przez Wiry, aby wjechać na czerwony szlak rowerowy. Pojechałem jego dawnym przebiegiem, który był na planie parku w Wirach. W leśnej osadzie Wiry pojawiła się kolejna tablica z planem. Tym razem zaskoczenie, bo były na nim wyznaczone wszystkie trasy rowerowe – te stare, jak i nowe, więc najwidoczniej nawet mapa zamieszczona na stronie internetowej dyrekcji parku jest nieaktualna. Co dziwne, mój szlak się rozdzielał, więc stracił swoją funkcję. Mogli stworzyć nowy szlak zamiast wprowadzać rowerzystów w błąd.
Nie zabawiłem w parku długo, bo obawiałem się kleszczy. Objechałem szybko szlak czerwony albo żółty (pojawiały się na zmianę) i wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery