Trzeci dzień rowerowych zmagań na śniegu. Tym razem wybrałem się w kierunku północnym. Miałem nadzieję pojeździć drogami leśnymi, jednak zbliżał się wieczór i zrezygnowałem z tego planu. Tym razem zliczyłem kilometry w terenie, dodając do nich jazdę po nieodśnieżonych drogach asfaltowych.
Do Zakaczawia dojechałem przez Park Miejski po wałach nadkaczawskich i dalej polną drogą do Pawic. Droga lekko udeptana przez kilku ludzi i zwierzynę. Lepiej jechało się po tropie, choć najwygodniej oczywiście po nieubitym śniegu. Dalej jedną z moich ulubionych tras w kierunku Raszówki i zdecydowałem, że nie będę jechał dalej (myślałem wjechać na drogę leśną po kilkuset metrach), tylko skręcę w drogę, którą też wcześniej nie jechałem. Dotarłem do Pątnowa Legnickiego, gdzie zrobiłem rundkę w nadziei na znalezienie jakiejś drogi terenowej do Legnicy, co mi się nie udało. Wjechałem więc na asfalt i popędziłem do domu na ciepłą herbatkę malinową :)
Zafundowałem sobie przed wyjazdem ochraniacze na buty z neoprenu w Decathlonie. W ogóle się nie sprawdziły, bo po ok. 10 km jazdy było tak samo jak przez ostatnie 2 dni. Dobrze, że można je zwrócić.
Na następną wycieczkę najpewniej wybiorę się do Lasku Złotoryjskiego. Przydałoby się zabrać aparat i zrobić parę zdjęć, bo zauważyłem, że w konkursie Traseo.pl będą też zwracać na nie uwagę.