Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Lubińskie lasy

  118.00  06:24
Wczoraj leniłem się cały dzień (no, może prawie cały), więc postanowiłem, że dzisiaj gdzieś wyjdę na rower. Myślałem o wycieczce zaliczeniowej, jednak plan Szklarskiej Poręby odpadł ze względu na niską temperaturę w górach. Z braku ciekawych pomysłów postanowiłem pojechać w teren i zrobić setkę w lubińskich lasach. Szkoda, że to jedyne takie lasy w okolicy, w których można pokręcić. Cóż, są jeszcze Chełmy, ale aby się tam dostać, potrzeba przejechać długą drogę przez otwartą przestrzeń, a tym samym zmagać się z nielubianymi przeze mnie wiatrami. A tak, jadę kawałek Pątnowską i jestem już w zalesionym terenie. Myślę, że trochę dziś przesadziłem z długością trasy, bo po tygodniu bez roweru jestem teraz obolały.
Trasę wyrysowałem przed wyruszeniem i nie zgadza się prawie wcale z tą, którą przejechałem. Najpierw potrzebowałem dostać się terenem do Chróstnika, czyli standardowa trasa przez lasy. Strasznie dużo grzybiarzy ze swoimi blachosmrodami. Tuż za Gorzelinem niepotrzebnie skręciłem i wylądowałem na krajówce za wcześnie. Próbowałem dostać się z powrotem na leśne ścieżki, jednak wciąż nie wszystkie zostały wyrysowane na mapie i musiałem jechać tą drogą. Z Chróstnika (pałac pięknieje) utwardzoną drogą pożarową do Liśca. Tutaj droga, której kurs chciałem obrać skryła się w zaroślach i zrobiłem kółko. Przy okazji liczna grupa rowerzystów o niezliczonej ilości log na koszulkach mnie wyprzedziła, bo jechałem wolniejszym tempem niż wcześniej.
Jechałem do Brunowa, gdzie napotkałem pierwszą piaszczystą drogę. Plan mój wiódł przez Górę Wędrowca oraz – podczas drugiej pętli, już nie wykonanej dzisiaj – Wzgórze Bilińskiego. Skręciwszy w złą drogę, minąłem górę obok. Uznałem, że pokonam ją podczas drugiej pętli i pojechałem przez Gorzycę i Zimną Wodę do Wiercienia, aby tam pomylić drogi. Żeby wrócić na kurs, wjechałem na coś, co przypominało drogę będącą jednoczesnym połączeniem pola, a już po minięciu tego miejsca byłem prawdopodobnie pierwszą osobą, która od kilku lat przedzierała się tą drogą. W końcu dojechałem do Karczowisk, a dalej Raszówki i ruszyłem drogą niegdyś przebytą. Tutaj podczas zjazdu z wzniesienia o mało nie wywróciłem się na piaszczystym podłożu. Jechałem z dużą prędkością, jak to z górki i nie wiedziałem, że ten piach tak grubo tam leżał. To mógł być koniec na dziś, ale nawet się nie zatrzymałem, żeby odetchnąć, bo wieczór się zbliżał, zaczynało robić się chłodno i trzeba było pędzić dalej.
Jakoś dostałem się do Głuchowic. Znów brak wyznaczonych dróg na mapie sprawił, że jechałem na oślep. Po lasach w sumie to nie problem, bo drogi zwykle się w końcu łączą. Problemem jest, gdy nikt tych dróg nie utrzymuje i zaczynają zarastać... Dojechałem do Bolanowa, wsi, której prawie nie ma. Znajduje się w środku lasu, prowadzi do niej tylko jedna droga z Gorzycy. No i może leśne drogi, którymi jednak ciężko dojechać bez odbiornika GPS. Po minięciu paru domów i pałacyku (teraz dopiero o nim przeczytałem, choć widziałem, że coś tam za drzewami stoi dużego :D), zauważyłem coś, co skierowało mnie na kolejną drogę, której próżno szukać na mapie. Była to najzwyczajniejsza rozdzielnia energetyczna (ale taka mała, 2 na 2), jakich wiele w tym województwie, tylko z cegły czerwonej. Nie chcąc wracać na drogę, pojechałem dalej i uznałem, że zakończę na tym moją dalszą podróż. Nie dojechałem do Wzgórza Bilińskiego, robiło się zbyt chłodno na wydłużanie jazdy. Skierowałem się do Zimnej Wody, dalej przez Wiercień i Pątnówek do domu. Wróciłem tuż przed zmrokiem.
Kategoria Polska / dolnośląskie, setki i więcej, terenowe, kraje / Polska, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wolat
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Ognisko
Niespodziewanie nie na Górzec

Kategorie

Archiwum

Moje rowery