Spodobała mi się zachodnia część Karkonoszy, więc ruszyłem na Przełęcz Karkonoską. Było gorąco i bezchmurnie, a na górze wiało. Zostawiłem rower i ruszyłem na szlak. Chciałem zobaczyć szlak z długą kładką po czeskiej stronie. Okazało się, że szlak był zamknięty, a kładka to źle oznaczona ścieżka.
Wróciłem na czerwony szlak. Doprowadził mnie niemal nad Śnieżne Kotły. Nie planowałem dalszej wspinaczki, bo widziałem je wczoraj. Wszedłem na szlak niebieski, a potem na zielony, który od Czarnego Kotła zrobił się bardzo wymagający. Pewnie dlatego nie spotkałem tam nikogo. Końcówkę drogi przeszedłem w świetle wieczornego słońca. Został zjazd po koszmarnej drodze i znalazłem się w mojej bazie. Wyszło 14 km na nogach.
Komentarze (11)
Sugerowałem się granicami z OpenStreetMap, a te pochodzą z danych TERYT. Upewniłem się w geoportalu krajowym i urzędowo granice przebiegają właśnie w ten sposób. Kontur miasta również na grafikach w internecie wygląda tak samo. Może granice się zmieniły? :)
Znakomite ujęcia - jak zwykle :) Szkoda, że część podpisów nie pasuje (to pewnie wina map), bo jakbym nie patrzył, to do okolic Odrodzenia Jelenia Góra już nie sięga, Piechowice też :)
Lichy, rower jest ładniejszy niż wszystko to, co widać przypięte na ulicach, ale to już ośmioletnia kolarzówka, więc już tak nie przyciąga wzroku. Używam u-locka, a wydaje mi się, że wysoko w górach jest nieco mniej złodziei niż w miastach :) strus, to jest dokładnie ta sama trasa, którą pokonałem poprzedniego dnia z wyjątkiem tego, że ja poleciałem szlakiem zielonym :)
Śnieżne Kotły zawsze zaliczam gdy jestem w okolicy polecam szlak z mojej mapki: https://www.sports-tracker.com/workout/strus1968/64b814c224c503006c4e3da4
Rower towarzyszył mi od małego. Przez wiele lat jeździłem na Romecie. W 2012 kupiłem Treka, który na poważnie wciągnął mnie w turystykę rowerową. Przejechałem na nim Islandię i Koreę. Kolejnym połykaczem kilometrów stała się kolarzówka GT, która w duecie z trzecim kołem towarzyszyła mi podczas wyprawy wokół Japonii i Tajwanu. Szukając nowego partnera wyprawowego w trudnych czasach, trafiłem na gravel podrzędnej marki. Mimo to prowadził mnie ku przygodzie po Norwegii i Szkocji. Do tego lubię utrwalać na fotografii ładne rzeczy i widoki.