Zima rozgościła się w Poznaniu, ale mam zasadę, by wyjść na rower choć raz w miesiącu (a właściwie, by dodać wpis na blogu, bo w grudniu to już druga przejażdżka), więc pojechałem na popołudniową wycieczkę po śniegu. Część dróg była biała, część pływała w solance. Szkoda mi roweru. Do tego licznik Sigmy zapisał maksymalną prędkość 99,98 km/h, a Garmin wyłączył się kilka razy w standardowych miejscach. Co za urok.