Mimo deszczów i silnych wiatrów, nadal można znaleźć odrobinę jesieni, a nawet zieleni. Miałem jechać do Kórnika, ale złapałem Anię i ruszyliśmy na wspólną przejażdżkę ku Zielonce. Najpierw wjechaliśmy do wschodniego klina zieleni. Było dużo złota, choć słońce zdążyło się schować i zostały same żółcie i czerwienie. Ale były, co mnie cieszyło. Przejechaliśmy kawał terenu wzdłuż Cybiny, pokonując błoto skryte pod licznymi liśćmi. Potem śmieszkami i drogami przez lasy dojechaliśmy do Wierzonki. Czas gonił, więc zrezygnowaliśmy z planu jazdy przez Zielonkę do Biedruska i ruszyliśmy do Koziegłów. Niestety wiało w twarz. Przynajmniej nie było zimno. W Poznaniu jeszcze przejechaliśmy się po świeżo wyremontowanym odcinku Wartostrady. Kolosalna różnica w porównaniu do tego, co było tam wcześniej.