Było przyjemnie chłodno, tylko trochę wietrznie, więc ciężko się jechało. Ruszyłem kawałek na zachód, żeby potem odwiedzić centrum. Zaczęło kropić, potem lać. Spędziłem chyba z godzinę pod różnymi zadaszeniami. Gdy ustało, zdecydowałem się wrócić do domu. Znów zaczęło padać, ale już się nie zatrzymywałem, bo i tak było dużo kałuż, przez co przemokłem jeszcze bardziej.