Było gorąco, więc wyszedłem dopiero wieczorem. Nadal ciężko się jechało, ale nie chciałem siedzieć w domu. Półtora tygodnia ciągłej jazdy na gravelu sprawiło, że odzwyczaiłem się od kolarzówki. Inna geometria kierownicy spowodowała, że jechało się strasznie nieswojo.
Pomyślałem, żeby pojechać nad Maltę. Minąłem po drodze sporo „bydła” pędzącego na oślep. Czerwone czy nie, pieszy czy auto – lecą.
Wjechałem w teren. Temperatura spadła zaledwie o parę stopni. Albo na południu było chłodniej, albo do Polski wróciły upały. Źle mi się tu mieszka.