Choć rano padało, a na niebie było dużo chmur, to temperatura nie zachęcała mnie do wyjścia. Wyskoczyłem dopiero wieczorem, by pokręcić się po okolicy. Pojechałem przez Komorniki, potem wzdłuż ekspresówki i ku centrum Poznania zanim wróciłem do domu, dokręcając jeszcze pętlę do czterdziestki. Na mijanej budzie zobaczyłem bezsensowny napis skaczący po tablicy LED: „Dzisiaj jest piątek”.