Tak wczoraj myślałem o tym Kórniku, że ruszyłem do niego dzisiaj. Zabrałem też aparat, żeby sfotografować trochę polnych kwiatów, bo mijam ich coraz więcej. Wyszedłem wcześniej niż wczoraj, ale było parę chmur, dzięki czemu gorąc nie dokuczał tak mocno, jak wczoraj. Jechało się dobrze, czasem wiatr poprzeszkadzał, ustrzeliłem kilka kwiatów, parę pociągów przemknęło mi przed obiektywem, przejechałem się po kórnickiej promenadzie, która nadal nie została ukończona, a potem ruszyłem ku Mosinie, żeby przedostać się przez Wartę i wrócić do domu tym razem przez Puszczykowo.