Wróciłem do Poznania, kręcąc się trochę bocznymi drogami. Potem dojechałem do centrum i… Garmin się wyłączył. Co za diabelskie miasto. Całe 40 km nie było problemów, aż znalazłem się w centrum i miałem powtórkę z wczoraj i przedwczoraj. Myślałem, że to wina baterii, ale użyłem tej samej, co wczoraj. Musi być coś nie tak w tym mieście, że elektronika świruje.
