Wyszedłem bez planu. Było zimno i słonecznie. Ruszyłem ku Dębinie, ale ominąłem park i przedostałem się przez Wartę najbliższym mostem o asfaltowo-piaskowej nawierzchni. Kolejnym punktem docelowym były Tulce. Nie chciałem jechać przez Szczepankowo, więc dostałem się na Minikowo, a dalej już standardowo do Tulec, skąd ruszyłem do Swarzędza z myślą dostania się aż do Kobylnicy, aby wrócić do Poznania dawną krajówką. Temperatura zdążyła jednak spaść z 5 °C do -1 °C i zacząłem przemarzać, więc zrezygnowałem jeszcze przed Swarzędzem i pojechałem prosto do Poznania. Ostatecznie pojechałem przez Szczepankowo, bo jest wygodniej niż drogami przy Malcie. Dalej przez centrum i wzdłuż Bukowskiej, żeby na liczniku wypadła pięćdziesiątka. Na koniec przejechałem się jeszcze przez osiedle Kopernika, coby odnaleźć jakąś wygodniejszą drogę do domu i zdecydowanie nie było takiej.