Jak upały przyszły, tak poszły. Raptem umierałem z gorąca, a już czuć zbliżającą się jesień. Po porannym deszczu zostało kilka kałuż i panowała niska temperatura. Do tego okropnie wiało. Wybrałem się na przejażdżkę po mieście, żeby schować się od tego wiatru. Na początek zatrzymał mnie przejazd kolejowy, a na nim aż 3 pociągi. Pojechałem przez Junikowo, jednak okropnie się tamtędy jechało. Kilka dni temu napompowałem opony do 6 barów i o ile po asfalcie jedzie się świetnie, o tyle drogi dla kaskaderów powodują ból głowy. Aż Garmin wyskoczył z uchwytu, ale teraz trzymam go na smyczy i nawet nie musiałem stawać. Pojechałem na Ostrów Tumski, a potem prosto Wartostradą. Temperatura spadła jeszcze niżej przez wieczorną mgłę.