Za dużo czasu siedziałem w domu. Moja cykloza zaczyna budzić się z zimowego snu. W tym roku strasznie późno. Wszystko przez to, co się teraz dzieje, ale już nie mogłem wytrzymać. Ubrałem się w luźne ubrania, cobym się nie rzucał w oczy milicji i ruszyłem pokręcić się po okolicy.
Palcem po mapie wyznaczyłem trasę, ale po takiej przerwie od aktywności fizycznej nie wszystko szło zgodnie z planem. Kwiaty na spotykanych drzewach przyciągały wzrok. Chciałoby się je obfotografować, ale nie wziąłem aparatu. Całe szczęście w poniedziałek wchodzą w życie łagodniejsze przepisy i będzie można bez stresu przemieszczać się w celach rekreacyjnych.
Spotkałem dzisiaj sporo ludzi. Duża część nie dostosowała się do rządowych zaleceń, poruszając się po parkach, chodząc bez masek czy przebywając w grupach, które definitywnie nie wyglądały na mieszkające pod jednym dachem rodziny. Jeśli są zdrowi i nie mają kontaktu z wirusem – niech się im wiedzie, ale jeżeli są chorzy, to choroba jasna...
Było mi za gorąco, więc porzuciłem realizację planu w połowie i skręciłem do domu.