Wyszedłem rozprostować kości. W końcu znów można to zrobić legalnie. Na początku epidemii bałem się zarażenia, ale już się oswoiłem z myślą, że wirus nie odpuści nas jeszcze przez wiele miesięcy. Dopóki będę uważał, dopóty nic mi się nie stanie.
Było chłodniej niż w weekend. Do tego wiało. Pojechałem tylko kawałek na południe. W drodze powrotnej przejechałem przez park Szachty, gdzie kilka ładniejszych widoczków rzuciło mi się w oczy.