Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wodny świat zwany Hokkaidō

89.4605:07
Takiej ulewy to nie pamiętam od czasu jesiennej pory deszczowej. Lało od samego rana. Nieustannie, choć momentami się nasilało. Całe szczęście tym razem temperatura była znośna. Przemokłem, mimo że miałem na sobie odzież przeciwdeszczową. Nic przyjemnego.
Ruszyłem rano. Na drogach nie było jakiegoś wielkiego ruchu, ale porównywalnie kałuże na chodnikach były mniejsze, więc telepałem się po nich. No, najwygodniejsze to one nie były. Kilka razy wyciągnąłem telefon, żeby zrobić zdjęcia. Było nawet ładnie, gdyby tylko nie ten deszcz. Nie chciałem się zatrzymywać, bo wiedziałem, że ciężko byłoby mi kontynuować jazdę, ale nie było tak źle. Zatrzymałem się raz na zupę, drugi raz tak dla chwili wytchnienia i na godzinę przed celem deszcz ustał. Nie miałem siły na złość, bo przecież mogło się wypadać wieczorem czy coś. Przynajmniej trochę przeschłem, bo zaczęło wiać. Miałem ochotę na coś pysznego do jedzenia, więc odwiedziłem SeicoMart, sieć konbini dostępną tylko na Hokkaidō. Potem jeszcze jeden, i jeszcze ze dwa. Nie znalazłem tego, czego szukałem, czym miał być złocisty katsudon (pyszny kotlet z jajkiem na gorącym ryżu). Wszystkie wyprzedały się w porze lunchowej. Musiałem zadowolić się zapiekanką makaronową. Dotarłem do hostelu i okazało się, że do sakwy dostała się woda. Chyba pora rozejrzeć się za klejem.
Kategoria kraje / Japonia, na trzech kółkach, z sakwami, za granicą, Japonia / Hokkaidō, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa enera
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Takikawa-shi
Otaru jest inny

Kategorie

Archiwum

Moje rowery