Uff, nie padało. Wczoraj było chłodno przez deszcz, ale dzisiaj temperatura niby nie była taka niska, jednak tak jakoś odczuwalnie było chłodniej. Może to przez wiatr, choć niespecjalnie on przeszkadzał. Powiedziałbym, że wiało w plecy, ale tak coś słabo. Bliżej nieokreślony był jego kierunek. Może to zmęczenie. W ogóle dopadła mnie na dłoniach pokrzywka z zimna. Nie miałem jej chyba od czasu podróży po Islandii. Strasznie swędzi.
Dzisiaj droga była jeszcze bardziej rekreacyjna niż wczoraj. Widoki były podobne. Atrakcją na dzisiaj stała się stara linia kolejowa. Niestety tory zostały rozebrane, ale zostało kilka mostów i tuneli. Tylko nie udało mi się znaleźć żadnych informacji o historii tejże linii. Pozostał więc niedosyt wiedzy.
Trafiłem na kilka stacji drogowych Michi-no-Eki. Zorientowałem się, że nie mam zbyt wielu pamiątek z Hokkaidō, więc zacząłem się rozglądać za czymś ciekawym. Niestety w tym rejonie sklepy z pamiątkami są słabo wyposażone, więc wziąłem tylko pocztówki.
Tymczasem, dojechałem do miasteczka Harobo. W tym rejonie nie było miejsc noclegowych z rezerwacją przez internet, więc musiałem poprosić japońskiego znajomego o telefon do kilku hoteli. Udało się znaleźć wolne miejsce w schronisku młodzieżowym i tam też się zatrzymałem. Inaczej mogłem skończyć na wysepce na zachód od miasteczka, ale tam statki pływają tylko 2 razy dziennie. Byłaby to ciekawa przygoda, ale mało efektywna.