Kolejny dzień ze słabą przejrzystością powietrza. Było ciepło, ale widoki mnie nie zadowalały, więc nie wyciągałem często aparatu. Dopiero po przejechaniu niewielkiej góry zrobiło się ciekawiej. Zatrzymałem się w Yamagacie, bo miasto jest znane z makaronu soba. Zjadłem ciepły posiłek i ruszyłem dalej.
Zaczęły mnie martwić ciemne chmury na horyzoncie. Nagle, gdy wyjeżdżałem z Yamagaty, nadszedł front niżowy. Temperatura spadła o 15 stopni, a po kilku kilometrach jazdy zaczęło kropić. Opad narastał z każdym kilometrem. Dołączając do tego temperaturę odczuwalną bliską zeru (na termometrze było 5 °C), był to jeden z najgorszych dni od czasu wizyty pod
deszczowym i śnieżnym Fuji-sanem.