Zdjęcie do wpisu Wiśniowe Tōkyō

Wiśniowe Tōkyō

środa, 28 marca 2018 26,2 km 1 h 34 min

Kolejny dzień wiśniowego szaleństwa. Zaplanowałem odwiedzić kilka popularnych miejsc w Tōkyō. Dzień był równie ciepły, jak wczoraj.

Na pierwszy ogień poszła rzeka Meguro-gawa, a właściwie kanał, wokół którego zostało posadzonych kilkaset drzew wiśni. Widok przepiękny, a dodatkowo gdy kwiaty zaczynają przekwitać, rzeką spływają setki płatków. Podobno widok jest niesamowity. Obszedłem kanał w obie strony, aż się skończyły drzewa. Ludzi też było dużo, więc wszystko spacerkiem. Najciężej jest znaleźć miejsce na rower, aby zrobić zdjęcie, potem kolejne zdjęcie, i jeszcze jedno. Fotografia i kolarstwo są bardzo żmudnym połączeniem.

Kolejnym punktem była wieża tokijska. Gdy tylko ją ujrzałem, ach, była przepiękna. Przypomniało mi się, jak zatrzymałem się w hostelu obok. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy z bliskości wieży, aż w końcu dojrzałem ją pomiędzy budynkami. Dzisiaj zobaczyłem ten sam widok, ale strasznie chciało mi się pić i, zajęty szukaniem sklepu, nie uwieczniłem tego na zdjęciu. Obszedłem wieżę wokół i pojechałem jeszcze do świątyni Zōjō-ji, gdzie ludzie pozajmowali miejsca pod piknik. W sumie w każdym parku można zobaczyć świętowanie hanami. Niektórzy od wczesnych godzin porannych siedzą na plandekach, aby zaklepać najlepsze miejsca.

Ruszyłem w kierunku ogrodów cesarskich. Zastałem setki albo tysiące ludzi. Wpuszczano ich jedną bramą, a wypuszczano aż dwiema. Objechałem całość, trafiając pod Chidori-ga-fuchi, fosę otoczoną drzewami wiśni. Ludzi tak samo dużo, jak wszędzie. Wyczerpałem swoje pokłady energii i cierpliwości, aż zapragnąłem wrócić do hostelu. Wyszedłem jeszcze na spacer po okolicy, bo potrzebowałem znaleźć sklep elektroniczny. Przy okazji znalazłem Godzillę.

Ładowanie galerii…
Ładowanie trasy…

Andrzej

Lokalizacja: Poznań

Dystans: 158 924,4 km

O mnie

Rower towarzyszył mi od małego. Przez wiele lat jeździłem na Romecie. W 2012 kupiłem Treka, który na poważnie wciągnął mnie w turystykę rowerową. Przejechałem na nim Islandię i Koreę. Kolejnym połykaczem kilometrów stała się kolarzówka GT, która w duecie z trzecim kołem towarzyszyła mi podczas wyprawy wokół Japonii i Tajwanu. Szukając nowego partnera wyprawowego w trudnych czasach, trafiłem na gravel podrzędnej marki. Mimo to prowadził mnie ku przygodzie po Norwegii i Szkocji. Do tego lubię utrwalać na fotografii ładne rzeczy i widoki.

Mapa podróży