Postanowiłem wydać dzisiaj trochę pieniędzy i odwiedzić zamek Nijō-jō. Już w nim byłem 2 lata temu, ale wtedy nie miałem dobrego aparatu. Przy okazji mogłem odświeżyć pamięć.
Jak zawsze, obowiązuje zakaz robienia fotografii wewnątrz zamku, choć nie ma tam zbyt wiele do zobaczenia. W ogrodach trawa zdążyła zmienić kolor na jesienny. We wrześniu 2 lata temu była wciąż zielona. Jedynie drzewa wciąż trzymały swoją standardową barwę drzew iglastych.
Odwiedziłem jeszcze cesarski park, przejechałem się wzdłuż Kamo-gawy i znalazłem się w Gionie. Nie było to zbyt rozsądne w weekend. Ludzi było niewyobrażalnie dużo, więc spacer po głównej arterii dzielnicy wydawał się trwać nieskończoność. Ostatecznie zrezygnowałem z dotarcia do jego końca i pojechałem w kierunku domu gościnnego. Trochę inaczej, bo drogą na południe w kierunku Uji, a potem przez góry do mojej dzielnicy.