Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Szereg niefortunnych zdarzeń na drodze do Kitakami

87.7104:46
Dzień zaczął się gorąco. Droga z początku była prosta, zaledwie kilka niewielkich pagórków, ale wąsko. Dużo pojazdów ciężarowych zmuszało mnie do częstego zatrzymywania się, aby umożliwić im wyprzedzanie mnie. Taki mój gest bycia dobrym Polakiem na obczyźnie.
Dojeżdżałem do miasta Ichinoseki, gdy zauważyłem krzywą obręcz w tylnym kole. Tym razem szprycha pękła przy nyplu. Rozpocząłem poszukiwania serwisu rowerowego. Pierwsze miejsce oczywiście nie przyniosło rezultatu, bo nikogo przez ponad kwadrans nie było w środku. Tak to jest podczas pory lunchowej. Pojechałem do drugiego serwisu. Tam mechanik sprawnie wstawił nową szprychę i byłem znów w drodze, chociaż ze sporym opóźnieniem.
Na obiad zatrzymałem się, jak zwykle, w konbini (rodzaj sklepu osiedlowego), ale ruszając w dalszą drogę, zapomniałem o okularach, które położyłem na sakwie. Całe szczęście nie odjechałem za daleko zanim się zorientowałem, że miałem coś lekko na nosie. Zawróciłem i odnalazłem okulary całe, a właściwie z tym samym zestawem rys, co ostatnio.
W Ōshū spełnił się mój koszmar. Mechanik napompował oponę do granic wytrzymałości, więc była jak skała podczas jazdy. Drogi w Japonii nie są najczystsze i kamienie są codziennością na poboczach czy chodnikach. Trafiłem na wyjątkowo paskudny wysyp żwiru i wtedy tylko usłyszałem syk. Nie mam pojęcia, co się stało, ale dętka została przebita w dwóch miejscach, jak przy snake'u, tyle że miałem za duże ciśnienie, aby doprowadzić do takiego przebicia. Zagadki nie potrafiłem rozwiązać, ale dostałem loda od chłopczyka, który był na spacerze ze swoją mamą. Być może dojrzał mnie z okna, gdy męczyłem się z łataniem. Tym razem napompowałem oponę na tyle, abym mógł kontynuować bez obaw.
Dojechałem do Kitakami spóźniony przez cały szereg niefortunnych zdarzeń. Tym razem zatrzymałem się w hotelu. Podobno z restauracją; gdyby tylko była czynna. Postanowiłem spróbować regionalnych dań, bo każda prefektura, a czasem nawet każde miasto mają swoje unikalne kompozycje smakowe. Nie mam jakiegoś dobrego poczucia smaku, żeby móc opowiadać o jedzeniu jak jakiś wirtuoz kulinarny, ale skoro mam możliwość skosztować Japonii, to nie przejmuję się tym.
Kategoria na trzech kółkach, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Miyagi, Japonia / Iwate, wyprawy / Japonia 2017/2018, rowery / GT
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa monci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wyprawa po Tōhoku
Morioka

Kategorie

Archiwum

Moje rowery