Dzisiaj pospałem sobie dłużej. Wszystko z powodu zmęczenia, ale już jutro powinienem odpocząć, bo zaczyna się sezon deszczowy. Jeszcze nie wiem, jak on będzie wyglądać, więc na razie nie planuję rowerowych wypraw. Bardziej piesze wędrówki z parasolem.
Udało mi się odnaleźć chram, którego szukałem wczoraj. Kamigamo-jinja znajduje się na północy głównej części miasta (samo Kyōto rozciąga się jeszcze daleko na północ). Jeden z najstarszych chramów w Japonii, który zachował się w mojej pamięci dzięki swojemu wyglądowi. Za bramą torii znajdował się zielony plac, wzdłuż którego prowadziła biała droga otoczona powiewającymi banerami. Za kolejną bramą torii znajdował się chram z mnóstwem przestrzeni. Tak zapamiętałem moją wizytę 2 lata temu. Nie pamiętam tylko jak się tam dostałem, bo poruszałem się głównie pieszo, a przecież to kawał drogi z centrum.
Do celu dojechałem kawałek znaną mi już drogą jednokierunkową, którą lubię za to, że jest prosta i nie lubię, bo jest jednokierunkowa i nie da się tak prosto pojechać w drugą stronę. Gdy droga się skończyła, wjechałem na ścieżkę nad brzegiem rzeki Kamo-gawa, która doprowadziła mnie do samego chramu. Prawie nic się nie zmieniło od mojej wizyty. Zabrakło tylko banerów, a i główny budynek jest pokryty rusztowaniem ze względu na remont. Trafiłem na moment przejścia pary młodej do ołtarza ślubnego. Nie pierwszy raz widziałem ślub w obrządku shinto i wiem, że to piękna ceremonia. Najbardziej podobają mi się stroje kapłanek, które można spotkać w wielu chramach. Proste biało-czerwone stroje i spięte czarne włosy, czasem z ozdobami. Może to jest powód, dla którego tak chętnie odwiedzam chramy.
Dziwnie szybko zaczął mi się kończyć czas, więc była pora wracać, ale po drodze miałem świątynię Kōtō-in, dlatego odwiedziłem jej bramy. Po chwili dołączyło do mnie jeszcze z pięciu fotografów z wielkim sprzętem, więc chwilę popatrzyłem jak się dwoją i troją, aby uzyskać dobre ujęcie, i pojechałem dalej, prosto do domu.