Nie miałem pomysłu na wycieczkę, więc gdy rano wstałem i zjadłem, zacząłem intensywnie myśleć dokąd się wybrać. Tyle myślałem, że wyrysowałem kilka tras po niezaliczonych gminach i nastało popołudnie. Niełatwe jest to zadanie, aby wybrać odpowiednie drogi, nie robiąc dużego dystansu i jednocześnie przejeżdżając przez jak największą liczbę gmin. Nie chciało mi się potem wychodzić na rower, ale wiedziałem, że będę czuł żal. Wyskoczyłem więc na krótką przejażdżkę przez poligon.
Gdy już wyszedłem na rower, to i ochoty więcej się nazbierało. Za poligonem pojechałem do Murowanej Gośliny, a stamtąd do Puszczy Zielonki. Chciałem jedynie ominąć maksymalnie dużo terenu, bo za każdym razem piasek powoduje zgrzytanie napędu. No i bałem się jusznicy deszczowej, ale dzisiaj chyba żadna mnie nie ugryzła. Polna droga w Klinach to nadal tarka. Ja nie wiem, jak ludzie mogą tam żyć. W Poznaniu zajechałem jeszcze do sklepu i wróciłem do domu. Kompletnie nie miałem ochoty jechać do zachodniego klina zieleni, chociaż myślałem też i o nim. Uznałem, że będę miał mniej problemów, omijając wszelkie miejsca wypoczynku poznaniaków. Dzisiaj strasznie dużo było ludzi. Gdybym tylko miał plan, ruszyłbym daleko.