Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Piła II

  133.02  05:43
Nawiązując tytułem do jakiegoś filmu, postanowiłem odwiedzić Piłę po raz kolejny. Chcę odrobinę poprawić mapę przebytych dróg, aby nie tworzyły one odcinków, tylko złudnie wyglądające pętle. Wygląda to wtedy ładniej na mapie.
Było ciepło, czasem nawet ponad 15 °C. Wybrałem północ, jak zwykle z uwagi na wiatr. Po ciężkim wstępie, w którym próbowałem w miarę prosto wydostać się z Poznania, zaczęła się ta wygodniejsza część. Wpakowałem się do zachodniego klina zieleni, ale już teraz trzeba się trzymać od takich miejsc z daleka. Sezonowcy poczuli ciepło i wyciągnęli swoje hałaśliwe rowery. Spotkałem też kilku kolarzy, ale w przeciwieństwie do wczorajszego wypadu, dzisiaj nie wszyscy byli burakami, a jeden nawet pomachał mi jako pierwszy.
Do Szamotuł dojechałem bez przygód, w mieście zjadłem obiad i skierowałem się na Obrzycko. Niestety znów wjechałem na tamtą ohydnie dziurawą drogę. Nie ma alternatywy, bo mostów na Warcie ze świecą szukać.
Trasy nie planowałem tak dokładnie. Po prostu spojrzałem na mapę i wiedziałem, które miejsca chcę zaliczyć. Znalazłem między innymi drogę leśną z Zielonejgóry, która była „skrótem” asfaltowej wojewódzkiej. Na mapie wgranej do telefonu niestety nie miałem żadnych danych o tamtej części Puszczy Noteckiej, więc ruszyłem w ciemno. Przejechałem kilka dróg o różnym podłożu, aż w końcu trafiłem na tę, którą widziałem na mojej mapie ściennej. Zrobiłem dokumentację fotograficzną i puszcza się skończyła. Potem znów było nudne pedałowanie przed siebie. Asfalt na szczęście był równy, w słuchawkach wciąż brzmiały angielskie konwersacje, tylko aut strasznie dużo. Po co oni wszyscy tak jeżdżą?
W Czarnkowie ostatecznie skręciłem na Trzciankę. Myślałem o skróceniu dzisiejszego dystansu przez Ujście, aby zdążyć na wcześniejszy pociąg powrotny, jednak jechało się tak dobrze, że nie mogłem tego zrobić. W dodatku jak mógłbym zaniechać zaliczenia dodatkowej gminy? Po drodze widziałem słońce chylące się nad horyzontem i byłem pewien, że nie zdołam dotrzeć na wcześniejszy pociąg. Niespiesznie kręciłem zgodnie z pierwotnym planem – w kierunku drogi krajowej nr 11. Zmodyfikowałem jednak swój plan, jadąc do Ujścia zamiast do Piły. Pobocze było szerokie, ale wolałem jak najszybciej uciec z tamtej zatłoczonej szosy. Wymyśliłem, żeby dojechać do pociągu spokojną drogą, którą wypatrzyłem na mapie. Była tak spokojna, że włączyłem swoją latarkę na maksymalny poziom jasności i jechałem jak autem ze światłami drogowymi. Światła odbijały się od znaków kilkaset metrów przede mną. Było tak cicho i pusto. Ciekawe dokąd mógłbym pojechać, aby być z dala od ludzi przez dłużej niż podczas przejazdu tamtą drogą.
Także od tej strony Piły nie było znaku. Najwyżej oznaczenie dzielnicy/osiedla Piła-Kalina. W centrum dotarłem przypadkiem do mostu, przed którym ostatnio mnie otrąbiono (baran nie znał przepisów, więc nie wiem, czym chciał się popisać). Pomyślałem, aby przejechać się drogą dla pieszych i rowerów wzdłuż rzeki Gwdy. Droga dla rowerów urwała się bezczelnie, więc wróciłem na ulice, dojechałem do deptaka, który pełni rolę rynku i skończyłem wycieczkę pod dworcem. Pociąg znów był przepełniony.

Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Puszcza Notecka, setki i więcej, Polska / wielkopolskie, dojazd pociągiem, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa stpog
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Gołańcz
Przedwiośnie na Morasku

Kategorie

Archiwum

Moje rowery