Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Na Florydę

53.8602:23
Niedziela. W końcu mogłem normalnie wyjść na rower. Wczoraj kręciliśmy cały dzień film do nowej, interaktywnej firmowej strony internetowej, także nie miałem możliwości wyjścia. Dzisiaj pogoda dopisała jak wczoraj, więc nic nie straciłem.
Ach, jak dobrze się jeździ w butach z zatrzaskami. Kilka miesięcy czekały na ten dzień. Pojechałem przez las komunalny, w którym było pełno ludzi. Jeden taki na rowerze prawie mnie potrącił, tak mu było spieszno. Choć miał dużo miejsca z lewej, to musiał się wcisnąć między mną i drzewami po prawej. Na ciekawe wycieczki muszę omijać takie miejsca, żeby nie marnować czasu.
Przejechałem się kawałek asfaltami i już byłem na drodze terenowej. Jest ona tak blisko, że chyba często tamtędy będę jeździł. Przed wyruszeniem zapisałem sobie mapę OpenCycleMap, która mi towarzyszyła w tej podróży. Jako pierwszy cel obrałem Nadwarciański Szlak Rowerowy oznaczony kolorem niebieskim, który biegnie na północ, oczywiście wzdłuż Warty. Były leśne drogi, były drogi polne, wielbłądzie garby, po których się rewelacyjnie jeździ. Minąłem parę bubli prawnych, jak zakaz ruchu z tabliczką wyłączającą mieszkańców, mimo że po tej samej drodze prowadzi szlak rowerowy. Nazłościłem się przez bezmyślnych rowerzystów, którzy zatrzymywali się na całej szerokości drogi. Wjechałem na kilka górek, które niestety nie imponują.
Niestety dojechałem do końca drogi terenowej. Dalej był nudny asfalt bądź droga dla pieszych i rowerów. Zdarzył się zakaz wjazdu rowerem na ulicy, gdy po drugiej stronie drogi był jedynie metrowej szerokości chodnik. Dojechałem do Murowanej Gośliny. Podoba mi się tamtejszy ratusz, przez który można przejechać jak przez tunel.
Do mojego dzisiejszego celu musiałem skierować się bardziej na północ. Niestety pojechałem za daleko i tym samym pojechałem odrobinę niewłaściwą drogą. Różnica była taka, że droga terenowa zaczęła się ciut później. Wjechałem po wyłożonej kamieniami polną drogą do Puszczy Zielonki. Już w lesie jechało się bardzo przyjemnie. Zdarzyło się trochę piachu, ale nie wywróciłem się ani razu.
Floryda jest przysiółkiem, częścią wsi Kamińsko. Jest tam kilka pagórków, w tym jeziorko, przy którym jechałem po sporej skarpie. Wypatrzyłem tę nazwę przypadkiem podczas dzisiejszego oglądania szlaków na mapie, no i pomyślałem, że odwiedzę Florydę. Nic ciekawego tam nie ma poza znakiem informującym o drodze dla pieszych i rowerów, gdy droga wygląda na ulicę dojazdową.
Dalej skierowałem się do dużej pętli rowerowej po puszczy, aby zmierzyć do domu. Minąłem Dziewiczą Górę. Nie jest wyższa od tej pod Chełmem, a i widoki z wieży są bardzo nudne. Chyba za dużo gór widziałem :)
W Czerwonaku jakiś wieśniak użył spryskiwacza do szyb w swoim nudnym blachosmrodzie, ale nie trafił. Słabeusz!
Na Warcie jest stanowczo za mało mostów. Aby dostać się do domu, musiałem nadrobić szmat drogi. Najbliższy most prowadzi drogą krajową, wzdłuż której jest mało bezpieczna droga dla pieszych i rowerów. Podobno jest w planach most ciut bardziej na północ, ale to wciąż mi nie po drodze. Idealnym wyjściem byłaby przeprawa w Czerwonaku, nawet promowa.

Kategoria kraje / Polska, terenowe, Polska / wielkopolskie, Puszcza Zielonka, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa losie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Po Poznaniu, część 10
Po Poznaniu, część 11

Kategorie

Archiwum

Moje rowery