Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Pożegnanie z Legnicą na biało i czerwono

121.1906:48
Kolejna setka w tym roku, ale prawdopodobnie ostatnia z Legnicy i bardzo wyczerpująca. Planowałem wyruszyć do Kotliny Kłodzkiej, ale zdecydowałem się na wspólny wyjazd. Dowiedziałem się, że we wtorek wyjeżdżam. Strasznie szybko, ale w poznam nowe miejsca, będę miał nowe możliwości.
Umówiliśmy się na skrzyżowaniu. Temperatura dochodziła do -1 °C. Przybyli Bożena, Jarek, Piotrek i Paweł. Ostatni zawitał na kolarzówce. Ruszyliśmy do Jawora asfaltami przez Warmątowice. W Jaworze odłączył się od nas Paweł, a my kierowaliśmy się do Bolkowa drogą krajową. Gdy tam dotarliśmy temperatura wynosiła 6 °C. Słońce zaczynało coraz bardziej grzać.
Za Bolkowem skręciliśmy na drogę do Płoniny. Bożena informowała mnie wcześniej o podjeździe na Porębę, więc byłem przygotowany na trochę więcej terenu. Wyszło jedynie, że podjechaliśmy długą drogę asfaltową, na końcu której był przepiękny widok na Sudety i przede wszystkim na białą Śnieżkę. Czułem niedosyt bliskości gór i rzuciłem pomysł, aby wjechać na wzgórze, które przesłaniało nam część tych pięknych widoków. Po kilku chwilach znaleźliśmy się na szczycie, z którego można było podziwiać pełną panoramę gór. Powrót był już lżejszy, bo z górki, na której pobiłem swój rekord prędkości sprzed kilku miesięcy. Ciekawe jak szybko pojechałbym z sakwami.
W Bolkowie zjechaliśmy w jakąś ścieżkę, którą biegnie czerwony szlak pieszy. Po stromym podjeździe, na którym leżało miejscami sporo liści, dojechaliśmy pod Zamek Świny. A jeszcze przejeżdżając u podnóża tej budowli, gdy kierowaliśmy się do Bolkowa, pomyślałem sobie, że tak prędko jej nie zobaczę, a tu taka niespodzianka.
Jechaliśmy dalej czerwonym szlakiem w las. Jechałem przodem z Piotrkiem, a Bożena z Jarkiem siłowali się z podjazdami. Zatrzymaliśmy się w pewnym momencie, aby poczekać na nich. Nie przyjeżdżali długo. Dopiero po kilku-kilkunastu minutach Jarek zadzwonił i poinformował nas, że pojechali skrótem i czekają w Kwietnikach. Siedzieli na placu zabaw.
Jechaliśmy dalej czerwonym szlakiem przez Groblę, obok Radogostu, Bazaltowej Góry, Rataja, aż dotarliśmy do Myśliborza. Tam przerwa w barze Kaskada. Ja zamówiłem ciasto i kawę. Nie piłem żadnej od kilku miesięcy, więc ta bardzo mi smakowała. Ciasto było jednak zbyt słodkie, bo przez chwilę podczas jazdy źle się czułem.
Czerwony szlak się nie kończył. W Chełmcu ruszyliśmy terenem przez Górzec do Bogaczowa, a potem do Stanisławowa. Pojawiło się sporo szutrów w lesie. Aż ciekaw jestem dokąd się prowadzą.
W Stanisławowie podjechaliśmy kawałek drogi do ruin radiostacji. Ja z Bożeną na końcu. Byłem już wyczerpany. Tuż przed szczytem Jarek z Piotrkiem zawracali, bo dalsza droga nie prowadziła przez szczyt. Ja sobie odpuściłem dalszy podjazd i zjechałem do naszej drogi. Jeszcze musieliśmy poszukać Bożeny, która koniecznie chciała dojechać pod samą radiostację i mogliśmy jechać dalej w teren. Zjechaliśmy do Leszczyny, skąd już prosto dostaliśmy się do Krajowa. Bożena chciała jechać przez Dunino ze względu na zwierzęta, więc tam też się zatrzymaliśmy.
Do Legnicy wróciliśmy obok Lasku Złotoryjskiego. Będę tęsknił za tym miejscem, ale też zapamiętam te 2 lata spędzone na rowerze. Mapa Dolnego Śląska, która towarzyszyła mi przez dwa lata, wisząc na ścianie, została mocno zabazgrana markerem, którym oznaczałem przejechane drogi.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, góry i dużo podjazdów, Park Krajobrazowy Chełmy, setki i więcej, terenowe, ze znajomymi, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa eczet
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

13:36 piątek, 25 kwietnia 2014
https://www.youtube.com/watch?v=JLRDRzMWIsg
hyhyhy... ;)
17:01 wtorek, 22 kwietnia 2014
ojjj zjadło się "nie" przy poprzednim komentarzu :P Miało być: Ok :) Mam nadzieję, że NIE odpadną mi koła przy takiej prędkości :))
17:00 wtorek, 22 kwietnia 2014
Planuję również tam pojechać i także pobić swój rekord prędkości. :P
16:57 wtorek, 22 kwietnia 2014
Planujesz zmienić rower? :D
16:54 wtorek, 22 kwietnia 2014
Ok :) Mam nadzieję, że odpadną mi koła przy takiej prędkości :))
15:57 wtorek, 22 kwietnia 2014
Ups, ale gafa. Wyszło 71,10 km/h :)
15:54 wtorek, 22 kwietnia 2014
Andrzeju, jaki Ci wyszedł rekord prędkości zjazdu?
Pieńsk
Po Poznaniu, część 1

Kategorie

Archiwum

Moje rowery