Po tygodniu odpoczynku postanowiłem się gdzieś pokręcić. Spojrzałem na mapę województwa i narysowałem plan przejechania się po drogach, których jeszcze nie znałem. Temperatura przystępna, nawet słońce wyglądało zza chmur. Szybkim tempem, mając lekki wiatr w plecy, pojechałem na zachód, a później pętlą przez wiele miejscowości. Niektórych dużych z drogą asfaltową, innych małych z drogami gruntowymi.
Planowałem dzisiaj przejechać niecałe 50 km, tak w ramach odpoczynku od wycieczek 100+. W Wilczycach jednak zauważając drogę do Dunina, nie pojechałem prosto do Legnicy. W Duninie też się rozmyśliłem i skręciłem na Krajów. Pomyślałem, że może mógłbym pojechać do Wąwozu Myśliborskiego i nie przejmować się planem krótkiej wycieczki. Poczułem jednak głód i skręciłem na Winnicę, a stamtąd terenem do Bielowic. Śliski podjazd nie szedł mi najlepiej na moich slickach. Dobrze przynajmniej, że dało się przejechać. Nie to, co było tutaj podczas mojej ostatniej wizyty.
W Warmątowicach Sienkiewiczowskich znów zmieniłem zdanie i pojechałem do drogi krajowej, a dalej w kierunku Legnickiego Pola, wybierając przypadkowo dłuższą drogę przez Lubień. Na koniec dnia skręciłem na Księginice, żeby trasa była drogą okrężną. Niestety sił miałem tylko na planowany dystans, toteż ostatnie 30 km przejechałem na resztkach sił. Co ciekawe przy jednym z wiatraków (pierwszy od Księginic, jadąc w stronę Koskowic) na farmie wiatrowej Taczalin znajduje się znak turystyczny z symbolem lornetki. Ciekawe ile sobie życzą za taką przyjemność obejrzenia panoramy.
Pojechałem jeszcze do Worbike'a, bo miałem dość skrzypiącego mostka. Zamieniłem regulowany na sztywny, bo i tak nie korzystałem z możliwości regulacji. Zobaczymy jak się sprawdzi. Kupiłem też dwa komplety klocków, bo stare były już na rezerwie.