Od ostatniej wycieczki męczy mnie przeziębienie. Dzisiaj został katar, ale nie chciałem stracić tak pięknego dnia bez wyjścia na rower, więc postanowiłem, że wybiorę się gdzieś wolnym tempem na godzinkę. Wyszedł teren i ciut więcej niż godzina. Standardowo na północ przez Pawice, a dalej przez Gorzelin do Chróstnika. Dużo kałuż i błota, ale starałem się wolno przejeżdżać te przeszkody.
Planowałem wycieczkę na zachód od krajowej trójki, ale uznałem, że za Chróstnikiem będzie zbyt dużo kałuż, więc zjechałem trochę na południe i wbiłem na leśną drogę. Zaczęło robić się chłodno, więc uznałem, że pora wracać do domu i skręciłem na skrzyżowaniu z drogą przeciwpożarową (bo nie miała kałuż) i znów znalazłem się na drodze krajowej. Nie miałem ochoty jechać dziurawą ul. Poznańską, więc pojechałem do końca trójką i skręciłem w wygodną Chojnowską.
Na zakończenie wycieczki spotkałem Jarka, który właśnie wybierał się na rower. Jutro grupa wybiera się w Rudawy Janowickie. Chciałbym pojechać. Mam nadzieję, że dam radę wstać tym razem (w środę nie udało mi się)...