Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wycieczka rowerowa (Malczyce)

  60.14  02:51
Koniec obijania się. Zimy ostatnie podrygi, ale nikogo to nie przeraża, bo dobry kolarz po prostu jeździ :P Przez święta odpocząłem, ciut się rozleniwiłem, ale to nie było przeszkodą do tego, żeby w wolnej chwili wyjść na rower.
Ponieważ moja mapa za bardzo skupia się w małej odległości od Legnicy, to postanowiłem odwiedzić dziś Malczyce i sprawdzić tamtejszą przeprawę rzeczną, ale o tym później.
Zgodnie z prognozą pogody wybrałem się pod wiatr przez Ziemnice. W Grzybianach niestety nie skręciłem we właściwą drogę, bo sądziłem, że jadę dobrze i przez to musiałem nadrobić jakieś 2 km, a w dodatku straciłem trochę czasu jadąc prawie 4 km terenem. Na szczęście nie było aż tak dużo błota, żebym musiał teraz siedzieć i pucować mój rower.
Temperatura przez cały dzień wahała się wokół trzech stopni Celsjusza. Optymalnie jak dla mnie, zwłaszcza, że włożyłem cieplejsze buty, bo nie chciałem w trakcie zawrócić. Narzekać mogłem jedynie na postoje, bo po nich robiło się zimno.
Przed podróżą zainstalowałem w telefonie aplikację Traseo, dzięki czemu miałem podgląd na swoją pozycję na mapie i nie raz mnie to uratowało przed zbłądzeniem. Możliwe, że gdybym miał tylko papierową mapę, to też poradziłbym sobie, ale skoro można sobie ułatwić życie, to po co przedłużać podróż?
Z Wągrodna do Lasowic miał być teren. Choć od kilku lat znajduje się tam asfalt (nie jest on już w najlepszej kondycji), to mapy OSM.org czy Demartu wskazują na drogę gruntową. Zdecydowanie brakuje jakiegoś scentralizowanego systemu informacji publicznej, który umożliwiłby wgląd w takie dane.
Jeszcze przedostać się przez drogę krajową i jestem w Malczycach. Nie wiem gdzie się zaczęły, bo nie minąłem żadnego znaku drogowego, ale szybko do nich dojechałem. Raptem 30 km miałem na liczniku pod tamtejszą cerkwią. Z tablic informacyjnych dowiedziałem się paru rzeczy o Malczycach. Między innymi tego, że jest tam stocznia. Obejrzałem też trasę Rowerowego Szlaku Odry, a przynajmniej regionalnego odcinka tej trasy, i tak sobie myślę, że ja tym szlakiem od strony wschodniej Odry jechałem. Co prawda nie jest to wygodna droga i potrzebny jest porządny MTB, ale chyba skuszę się, aby przejechać chociaż ten regionalny odcinek :)
Ruszyłem na północ... Niestety przez brak widocznego słońca nie była to północ, więc zawróciłem i, zauważywszy drogowskaz "Stocznia", zjechałem na drogę terenową i mijając mostek na Średzkiej Wodzie dojechałem do stoczni. Mimo że nie było żadnego zakazu wstępu, to zawróciłem. Nawet dobrze, bo i tak był to ślepy zaułek. Wróciłem drogą, która wiodła pod górę i wyjechałem pod cerkwią. Dopadłem tam jeszcze jedną tablicę informacyjną o tej budowli i architekcie Hansie Poelzigu.
Zatrzymałem się jeszcze przy przeprawie promowej, do której zmierzałem już na początku, gdy kierowałem się na północ. Przeprawa jest niestety nieczynna od czasu przeprawy pewnego cyrku, który kilkadziesiąt lat temu jechał z lub do Wołowa. Podczas przeprawy barka zatonęła, a wraz z nią ptaki z tego cyrku. Dziwne, że nie mogę znaleźć tych informacji w internecie, który jest podobno skarbnicą wiedzy. Zdaje się więc, że trzeba nierzadko samemu odwiedzać pewne miejsca, żeby móc przeczytać o rzeczach, które są dla świata nieznane.
Po zrobieniu zdjęć zacząłem szybko się stamtąd ewakuować, ponieważ przestraszyłem się dwóch młodzieniaszków, którzy szli w moim kierunku. Udawałem, że ich nie widzę, ale wiedziałem, że z moim nadwyrężonym napędem nie mógłbym uciekać. Dużo strachu o nic, bo tylko mnie minęli, witając się i pytając czy nie chcę telefonu za 30 zł :D
Powrót szedł mi leniwie. Czułem, że jestem wyczerpany, choć droga była prawie płaska. Martwiłem się o stan nawierzchni drogi przed Szczedrzykowicami, jednak chyba dawno tamtędy jechałem, bo droga jest w porządku. A może pomyliłem ją po prostu z drogą wiodącą z Jaśkowic Legnickich do Kunic? Ta jest bowiem mocno nadwyrężona. Do tego stopnia, że pewne odcinki oblali asfaltem na nowo. Szkoda tylko, że wycinają stamtąd przydrożne krzaki. Było to dobre schronienie od wiatru. No ale bezpieczeństwo ważniejsze – nigdy nie wiadomo z którego krzaka mogła wyskoczyć dziczyzna.
Trwają Międzynarodowe Targi Turystyczne we Wrocławiu. Uznałem, że pojawię się w ich drugim dniu. Jedynie sobotni program mnie przyciągnął, więc plan na jutrzejszy dzień już mam :)
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sudoc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Przez błoto i lód
Pętla przez Chojnów

Kategorie

Archiwum

Moje rowery