Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Ponownie Górzec

45.3102:11
Dziś kolejny dzień na Górzcu. Do ekipy z wczoraj dołączył do nas Olek i tak, po moim 8-minutowym spóźnieniu, ruszyliśmy w stronę Męcinki, spotykając przed Słupem Marka. Dołączył on do nas za namową, jednak dojechał z nami tylko do Męcinki, a stamtąd w piątkę ruszyliśmy do podjazdu na Górzec Drogą Kalwaryjską. Ja pomimo prób nie potrafiłem utrzymać równowagi, więc odpuściłem, wjeżdżając szutrami na szczyt. Dosłownie, bo nie widząc reszty na górze, pojechałem ścieżką, aby spojrzeć w dół, a ponieważ zauważyłem odbijającą drogę, to skręciłem w nią, wjeżdżając w ten sposób pod przedostatnią kapliczkę. Dalej już wszedłem po schodach, żeby rzucić okiem na widoki, które są zasłaniane przez liczne drzewa, no i wróciłem na dół. W połowie drogi usłyszałem (prawdopodobnie) Łukasza, więc pewnie się niecierpliwili ;]
Szybki zjazd szutrami, ja ćwiczyłem podskoki, aby nie uderzyć za mocno w krawężnik, reszta jakoś się tym nie przejmowała na swoich szerokich oponach. Też czasem myślę nad zmianą, ale chyba dopóki nie nauczę się balansować ciałem podczas stromych podjazdów, dopóty na podjazdy one mi się nie przydadzą. Ogólnie, to zazdroszczę tego, że na szerokich oponach można jechać bez obawy o snake'a, a tych ja już niestety parę złapałem. Nie wiem, może się do tego przekonam podczas zmiany opon, gdy dotrę obecne semi-slicki.
Nim wyjechaliśmy z lasu, zatrzymaliśmy się na chwilę kontemplacji przy sosnowej kłodzie, leżącej w poprzek drogi jako blokada dla aut. Była myśl, żeby ją przeskoczyć przy dużej prędkości. Myśl odleciała, gdy przyszedł rozsądek. Ja dopiero trenuję podskoki, więc daleko byłoby mi do takiego skoku.
Przed Męcinką Bożena dodała gazu, jednak przyjechała jako ostatnia pod sklep. Wszyscy myśleliśmy, że da radę :) Pod sklepem krótka przerwa na ciasteczka i ruszamy dalej w pogoń za Markiem. W Kościelcu przekroczyłem dopuszczalną prędkość o 13 km/h. W Legnicy nie miałem już sił na odprowadzenie Bożeny, więc przez park doczołgałem się do domu. Chyba staw kolanowy się odezwał. Trzeba odpocząć.
Kategoria Park Krajobrazowy Chełmy, góry i dużo podjazdów, Polska / dolnośląskie, ze znajomymi, terenowe, kraje / Polska, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zwina
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Na Górzec i ptasie mleczko
Nad Żelazny Most

Kategorie

Archiwum

Moje rowery