Planowałem wizytę w Kalwarii Zebrzydowskiej. Jadę sobie Zakopiańską (o zgrozo, albo włazisz pod pędzące auta, albo jedziesz chodnikiem) i mijam Decathlon (drugi w tym mieście, nawet nie wiedziałem, że go tutaj znajdę). Ponieważ chciałem pojechać do tego sklepu podczas powrotu, aby kupić klocki hamulcowe, to pomyślałem, że zaoszczędzę sobie czas i nie będę musiał dodatkowo pędzić na wschód Krakowa. Gdy wyszedłem, zaczęło kropić przy pełnym słońcu. Wolałem nie ryzykować i wróciłem się, zatrzymując w Łagiewnikach, aby zobaczyć Sanktuarium, w którym ostatnio byłem w 2008. Zabawna rzecz, że na wejściu od ul. Siostry Faustyny do kościoła, jest zakaz wprowadzania rowerów, a tuż za bramą stojaki na rowery. Taki paradoks.
Ponieważ na mapie nie raz widziałem Ogród Botaniczny UJ, to chciałem zobaczyć jak on wygląda z bliska i teraz już wiem, że nieraz go mijałem. Muszę go kiedyś zwiedzić :)