Pochmurny dzień był, więc nie pozwoliłem sobie na dalszy wyjazd, dlatego postanowiłem przejechać się na Kopiec Kościuszki. Pojechałem drogą z poprzedniego odcinka, odrobinę błądząc, koło jednostki wojskowej. Dalej drogą, którą kiedyś pieszo zdobyłem ten kopiec. Ponieważ to była wycieczka rowerowa, nie siedziałem tam długo, nie wchodziłem nawet na szczyt. Ruszyłem w kierunku Wisły, a gdy tam dotarłem, niebo się przejaśniało. Przejechałem po bulwarach do jednego z mostów i wyruszyłem na Stare Miasto, gdzie, nie zatrzymując się na długo, udałem się na Plac Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Nie poznałem przejścia pod drogą, takie nowe, o wiele bardziej reprezentacyjne :)
Spod Galerii Krakowskiej spróbowałem swych sił, jadąc na północ i wróciłem do domu. Nadal jest mi ciężko poruszać się po tym mieście, ale czuję, że przywyknę, przynajmniej do znanych tras.