Chcąc uniknąć jazdy po drodze krajowej, wybrałem szlaki biegnące po wzgórzach. Doprowadziły mnie najpierw do dużego wiaduktu kolejowego, a potem do ogrodu japońskiego, który niestety był zamknięty. Podejrzewam, że po sezonie.
Droga krajowa nadal nie podobała mi się. Wybrałem szlak żółty, który był pełen kałuż i błota, ale doprowadził mnie do Kudowy-Zdroju. Po krótkim spacerze zacząłem podjazd po szlaku, znów nie spotkawszy żywej duszy. Dużo drzew zdążyło zgubić liście.
Dotarłem do Rozdroża pod Lelkową. Tam zaczynał się asfaltowy podjazd do Błędnych Skał. Paskudna droga. Po dotarciu do parkingu wszedłem na szlak jako jedyny turysta. Ścieżki wśród formacji skalnych podobały mi się. Niektóre wymagały akrobacji, żeby się przecisnąć. Powinni wejście zrobić szerokości najciaśniejszego przesmyku, bo pewnie są tacy, co musieli zawracać. Tu nie ma schodów, jak do Szczelińca Wielkiego. Do tego punkty widokowe im pozarastały.
Zjazd po paskudnym asfalcie był koszmarem. Drugą część drogi wyremontowali, więc o tyle było dobrze. Potem jeszcze parę złotych zakrętów i znalazłem się w Karłowie, gdzie był mój nocleg. Obsługa wyglądała na zaskoczoną, ale dostałem swój pokój.



