Dzisiaj miałem trochę więcej cienia, więc jakoś lepiej zniosłem ten upał. Spodziewałem się deszczu, a wcześniej chmur i ochłodzenia, ale nic takiego się nie zdarzyło w trakcie jazdy.
Dotarłem do kempingu, ale innego niż ostatnio. Stała tabliczka, że są obładowani. Spróbowałem, zapytałem w recepcji i znaleźli boks wykopany w wydmie, ale zmieściłem się. Kolejny sukces.
Słowem o prysznicach, bo tu znakomita większość jest na minuty (dzisiaj 1 euro za 6 minut, wczoraj 1 euro za 2 minuty). Do tego prawie wszystkie są zaprojektowane do jednej temperatury (woda leci po wciśnięciu przycisku) i jest to dość wysoka temperatura (raz był taki wrzątek, że mogłem najwyżej pochlapać się), ale dzisiaj zaskoczył zimny prysznic. Ktoś wyłączył grzanie czy zepsuło się, ale była to ulga w tym gorącym dniu.
Znów miałem kupę dnia, więc przespacerowałem się po okolicy, obserwując nadciągające chmury deszczowe. Te przeszły w większości bokiem. Ostatecznie popadało tylko chwilę.
