Dowiedziałem się o mikołajkach na Średzkiej Kolei Powiatowej. Zainteresował mnie ich program. Musiałem jedynie dostać się do Zaniemyśla. Czułem, że ubrałem się za ciepło. Uciekało mi powietrze z koła, ale wystarczało napompować je raz na godzinę, więc nie brudziłem rąk ze zmianą dętki. Gdy dotarłem na miejsce, było tam mnóstwo ludzi. Organizatorzy przygotowali sklepik i ognisko. Zorientowałem się, że przyjechałem 20 minut przed przyjazdem składu. Pojechałem na szybki objazd wsi, a po powrocie zastałem parowóz wjeżdżający na stację końcową.
Obejrzałem przestawianie lokomotywy na przód składu i pomyślałem, że mogę złapać moment przejazdu na jednej z kolejnych stacji. Dojechałem do Śniecisk, gdzie przestałem na wietrze ponad pół godziny. Już nie było mi ciepło. Pociąg miał opóźnienie, ale doczekałem się dymiącej machiny, która tylko przemknęła przez stację.
W dalszej drodze jeszcze dwukrotnie zobaczyłem kłęby dymu zmieszanego z parą wodną, ale nie chciałem jechać do Środy Wielkopolskiej. Pojechałem w kierunku Poznania, bo było mi zimno. Zaskakująco drogę powrotną miałem z wiatrem. Gdy znalazłem się w Poznaniu, było wciąż widno. Przejechałem się do centrum, żeby zrobić kilka dodatkowych zdjęć.