Obejrzałem przestawianie lokomotywy na przód składu i pomyślałem, że mogę złapać moment przejazdu na jednej z kolejnych stacji. Dojechałem do Śniecisk, gdzie przestałem na wietrze ponad pół godziny. Już nie było mi ciepło. Pociąg miał opóźnienie, ale doczekałem się dymiącej machiny, która tylko przemknęła przez stację.
W dalszej drodze jeszcze dwukrotnie zobaczyłem kłęby dymu zmieszanego z parą wodną, ale nie chciałem jechać do Środy Wielkopolskiej. Pojechałem w kierunku Poznania, bo było mi zimno. Zaskakująco drogę powrotną miałem z wiatrem. Gdy znalazłem się w Poznaniu, było wciąż widno. Przejechałem się do centrum, żeby zrobić kilka dodatkowych zdjęć.
